Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 21.




***Oczami Zbyszka


Wypiłem parę głębszych i nadal nie dowierzałem w to co widziałem.  Jeszcze ta spina z Igłą. To na pewno nie pomoże naszej drużynie.  Muszę jak najszybciej wrócić do hotelu, pogadać z Igłą i przeprosić Go przede wszystkim. Mój telefon ciągle dzwonił, ale nie miałem zamiaru odbierać. Było już po 22. Postanowiłem zamówić taksówkę i jak najszybciej dostać się do hotelu. Pod hotelem byłem dosłownie w ciągu 10 minut. Wleciałem jak poparzony, udając się w stronę pokoju Igły. Jednak najpierw wpadłem na  trenera. 

- Co z Tobą Zibi? Gdzie byłeś? – zapytał.
- Musiałem coś załatwić trenerze, przepraszam. – ewidentnie skłamałem.
- No skoro tak, to zmywaj się do pokoju. – trener poklepał mnie po ramieniu. – Dobranoc – rzucił krótko.
- Dobranoc. – odpowiedziałem. 
Gdy stałem pod drzwiami pokoju Krzyśka, nie wiedziałem jeszcze jak mam Go przeprosić. Napisałem więc smsa, że proszę ,żeby zszedł na  dół i że czekam na Niego na ławce przed hotelem. Krzysiek usiadł obok mnie 5 minut później.

- O co chodzi? – zapytał.
- Przepraszam Cię stary, za tą akcję w szatni. Nie myślę tak o Oli, ale strasznie się zdziwiłem jak zobaczyłem ,że jest w ciąży i gul mi skoczył.– wyjaśniłem.
- Przecież sam ją zostawiłeś, to czego teraz żałujesz? – zapytał przyjaciel.
- Poznałem Kingę, myślałem, że zapomnę o Oli , ale nie..  Nie zapomniałem. Kocham ją nadal tak bardzo jak kochałem. Nie ma chwili ,abym o Niej nie myślał. Przypominam sobie nasze wspólne chwile, pierwsze randki. Krzychu co mam zrobić, żeby ją odzyskać? – poczułem ,że zaszkliły mi się oczy.
- Ty jesteś  jednak dureń wiesz?  Miałeś taką kobietę i pozwoliłeś jej odejść.  Ja myślę, że już nic nie możesz zrobić. Ola i Kosa są szczęśliwi i spodziewają się dziecka. Nie psuj im tego szczęścia. I nigdy nie mów nic złego o Oli, przecież jak można mówić tak o osobie, którą się kocha? – zapytał mnie ponownie Krzychu.
- Nie wiem jak można, zobaczyłem jej brzuch i z zazdrości walnąłem głupstwo. Mam nadzieję, że chociaż Ty dasz się przeprosić, za sytuację z szatni i  nie będziesz chował do mnie urazy. – spojrzałem na przyjaciela.
- Nie spoko Zbychu przeprosiny przyjęte. Wiesz ,że zawsze będę Cię wspierał w słusznej sprawie, ale odpuść sobie Olę. Ona zakochana jest w Grześku i jak widać , że wzajemnością.

Nie odpowiedziałem już nic. Wstaliśmy z Igła z ławki , weszliśmy do hotelu i udaliśmy się w stronę swoich pokoi, rzucając sobie krótkie „ dobranoc”. Rucek już spał, a ja postanowiłem wziąć szybki prysznic.  Po kąpieli położyłem się do łózka i wiedziałem , że szybko nie zasnę. Włączyłem laptopa i odpaliłem facebooka. Rozpłakałem się jak dzieciak. Pierwszym widokiem jaki rzucił mi się w oczy, było zdjęcie z dzisiejszego meczu Oli z Kosą który trzyma jej dłoń na brzuchu, na profilu jednego z fotografów.  Na szczęście Ruciak  się nie obudził. Ryczałem jak dzieciak, wtuliłem twarz w poduszkę i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.



***Oczami Olki


Wstaliśmy razem z Grześkiem dobrze po 9. Magda z Tomkiem zostali wczoraj w Katowicach u rodziny Tomka. My z Grześkiem wróciliśmy sobie spokojnie do Rzeszowa.  Szczerze powiedziawszy bardzo dziwnie mi było ze świadomością, że wczoraj widziałam Zbyszka. Przyglądał mi się jakby  chciał mnie zjeść ,a jego brązowe tęczówki zatapiały się w moich. Szybko musiałam odgonić  od siebie myśli, bo zaczął mnie ssać żołądek. Ubrałam się szybko i zeszłam na dół. Oczywiście Grzesiek już czekał na mnie ze śniadaniem. Przygotował płatki z mlekiem , na które ostatnio bardzo miałam ochotę. Środkowy usiadł naprzeciwko mnie i zabraliśmy się do jedzenia. Jeśli mam być szczera, znowu myślałam o Zbyszku. Nie wyglądał na zadowolonego widząc mnie, chyba już całkiem mu przeszło uczucie do mnie. A kiedyś tak bardzo zapewniał mnie, że będziemy na zawsze razem, no właśnie kiedyś…

- Haaaalo? Ziemia do Oli? – Kosa machał mi przed oczami ręką.
- Jestem przecież.- uśmiechnęłam się szybko.
- O czym myślisz? -  zapytał mnie środkowy.
-O niczym szczególnym, tak tylko się zamyśliłam. – skłamałam.
- Dziękuję za śniadanie skarbie, co dziś będziemy robić ? –zapytałam Grześka.
- Może pojedziemy na zakupy i będziemy powoli urządzać pokój dla Kubusia? – zapytał mnie z iskierkami w oczach.
- W zasadzie ,to czemu nie. Czas leci, ale najpierw krótki spacer z Juniorem.  – oznajmiłam środkowemu i pocałowałam Go w policzek. 

Poszłam do sypialni związałam tylko włosy w kucyk i już byłam gotowa ,aby pójść  na krótki spacer z psem.  Grzesiek stwierdził ,że w tym czasie pojedzie umyć auto i że jak wróci od razu jedziemy do sklepu dziecięcego. Gdy wyszłam na świeże powietrze , słońce od razu zaczęło świecić mi prosto w oczy. Był piękny dzień, dobrze, że wzięłam ze sobą okulary słoneczne. Ubrałam je na nos i wyruszyłam na malutki spacer z moim psiakiem.



*** Oczami Grześka


 Pojechałem na myjnie umyć auto. Specjaliści od razu zajęli się moim Audi.  Do  głowy wpadł mi świetny pomysł. Pomyślałem, że  po zakupach zabiorę Olę na piknik nad piękne jezioro nie daleko Rzeszowa.  -Powinna być zachwycona, a zresztą już ja się o to postaram – pomyślałem.   Z rytmu rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.

- Halo ? – powiedziałem naciskając prędzej zieloną słuchawkę.
- Co tam słychać synku?-  zapytała moja mama.
- Cześć mamo! – ucieszyłem się. A u mnie wszystko powoli do przodu.- zacząłem.
-Jak zdrowie?  Już lepiej z Twoim kolanem? – mama nadal zasypywała mnie pytaniami.
- Tak mamo już lepiej. Mamoooo?- przeciągnąłem.
- Tak syneczku?
- A może przyjedziecie do Nas z ojcem jakoś na dniach? – zaproponowałem.
-Wspaniały pomysł kochanie!  Przyjedziemy w środę, pasuję Ci ?
- Oczywiście, będziemy na Was czekać. Muszę już kończyć. Miłego dnia ,pozdrów tatę.-  zakończyłem.
- Do zobaczenia synu, paaa. – zakończyła  również moja mama.

Pracownik myjni , oddał mi kluczyki od auta, wystawił mi rachunek i mogłem wracać po Olę. Wykręciłem jej numer telefonu, który znakomicie znałem na pamięć i zadzwoniłem.
-Halo , słucham Pana ? – usłyszałem jej szczęśliwy głos.
- Dzień dobry Pani Olu, za pół godziny będę po Panią, pasuje? – zapytałem, aby się upewnić.
-Oczywiście, że tak Panie Grzegorzu, czekam.- zaśmiała się.
- To już pędzę do Was, skarby. Kocham Was.- powiedziałem i rozłączyłem się.
Postanowiłem jeszcze , kupić kilka rzeczy na piknik, przede wszystkim koszyk i koc, bo jeśli wziąłbym to z domu to Ola by coś zaczęła podejrzewać. Kupiłem coś do jedzenia i wsadziłem wszystko do koszyka. W zasadzie ogarnąłem się z tym dość szybko i po 15 minutach jechałem już po Olkę. Koszyk oczywiście schowałem do bagażnika, chowając Go pod specjalną matą. Chwilę później byłem już pod blokiem. Nie wysiadałem już z samochodu, tylko napisałem Oli sms-a ,że może już zejść na dół. Po chwili Ola już siedziała ,na siedzeniu obok mnie. Dostałem od Niej soczystego buziaka i ruszyliśmy w stronę galerii.




***Oczami Olki



- Już się nie mogę doczekać , kiedy Kuba będzie z Nami. – powiedziałam do mojego chłopaka.
- Ty się nie możesz doczekać? Kochana Ty nie wiesz co ja czuje, najlepiej jakbym mógł to sam bym Go wyciągnął z Twojego brzucha. – Grzesiek spojrzał na mnie i oboje wybuchliśmy śmiechem.
Grzesiek zaparkował na 1 poziomie parkingu przy Galerii Rzeszów. Trochę się obawiałam, że szybko stąd nie wyjdziemy, bo kibice nie dadzą mu żyć, ale na szczęście nie było, aż tak źle. Udaliśmy się szybko do sklepu z akcesoriami dziecięcymi.
- Zobacz skarbie, jakie piękne łóżeczko dla naszego synka. – pokazał, trzymając mnie za rękę Grzesiek.
-Chodźmy je zobaczyć. – odrzekłam.
Rzeczywiście łóżko było piękne! Byłam zachwycona, mały wyglądał by w nim jak królewicz.  Łóżeczko było dębowe, solidne i zapierało dech w piersiach.  Spojrzeliśmy na siebie znacząco:
- Bierzemy! – powiedzieliśmy jednoznacznie.
-Jacy my zgodni .– wyszczerzył się Grzesiek i pocałował mnie lekko w usta.
Nie mieliśmy też problemu z dogadaniem się w kwestii wózka, materaca do łóżeczka, baldachimu nad łóżeczko, wanienki , elektrycznej kołyski i wyprawki dla noworodka. Zakupy przebiegły po naszej myśli. Wszystko mieli nam przywieźć w ciągu tygodnia. Rachunek nie był niski, ale podzieliliśmy się z Grześkiem kosztami. Gdy już mieliśmy wychodzić ze sklepu Grzesiek zobaczył  drewniane litery, które wiesza się na ścianie w pokoju dziecka i układa się z Nich jego imię.  Musiał je oczywiście kupić, bo przezywałby je kolejny tydzień.  
- Wariat z Ciebie wiesz? – zapytałam obdarowując Kosę szczerym uśmiechem.
- Wiem, bo już dawno zwariowałem na Waszym punkcie. – wyszczerzył się do mnie.
- I za to Cię też uwielbiam.- stanęłam na palcach aby móc pocałować Grześka, ale niestety musiał mi trochę pomóc schylając się.
Poczekaj tu na mnie chwilę! Nigdzie się nie ruszaj, okej? – spojrzał na mnie pytającym wzrokiem środkowy.
-No dobra, to ja pójdę..- nie zdążyłam dokończyć.
-Nigdzie nie pójdziesz, poczekaj tu na mnie za chwilę jestem. – powtórzył Kosa.
- Poddaje się, kotek. Dobrze, będę tu na Ciebie czekać.- uśmiechnęłam się.
Po chwili Grzesiek stał już obok mnie, z pięknym słonecznikiem ,którego mi wręczył.
- Kochanie, a z jakiej to okazji? – zapytałam.
- Z takiej, że wspaniale spędza mi się z Tobą czas, jest mi z Tobą wspaniale no i że ogólnie jesteś.. Jesteście – poprawił się szybko.
- Kochany jesteś! Dziękuję za kwiatka. Jest piękny! – uśmiechnęłam się.
-To jeszcze nie wszystko mam, dla Ciebie niespodziankę, ale to za chwilę.- odwzajemnił uśmiech i  cmoknął mnie w czoło.



***Oczami Igły.

Właśnie mamy trening we Wrocławiu , bo Wrocław jest kolejnym miastem w którym będziemy rozgrywać mecz LŚ. Zbyszek od ostatniego spotkania Oli jest jakiś nie obecny. Nie może się na niczym skupić i gra na treningu zupełnie mu nie idzie. Wiem, że on bardzo ją kocha i chciałby znów z Nią być. Jest moim przyjacielem , ale potępiam Go , bo nie można się tak bawić czyimiś uczuciami. Zbyszek to typ takiego trochę zimnego drania, do którego dociera to co zrobił niestety po czasie.
Wiem,że dziecko , które jjest w brzuchu Oli , jest Zbyszka. I czasami mam cholerną ochotę mu o tym powiedzieć, ale obiecałem Oli i Grześkowi , że nie pisnę ani słówka. Gdybym jednak powiedział , życie ich wszystkich obróciło by się do góry nogami o 360 stopni. Mogło by to też trochę pokrzyżować życie tego maluszka, który znajduję się w brzuchu Olki. Wiem,że przy Grześku nic złego się nie stanie, ani Oli ani jej synkowi, więc dla ich dobra mam zamiar trzymać język za zębami.



***Oczami Olki

Grzesiek bardzo mnie zaskoczył , całą drogę nie chciał mi powiedzieć dokąd jedziemy. Gdy nagle moim oczom ukazało się piękne jezioro z niesamowitym krajobrazem. Zieleń ,śpiew ptaków , szumiąca woda , piękne słońce i lekki wiatr sprawiły, że od razu wybiegłam z samochodu. Grzesiek otworzył bagażnik ,z którego wyjął koc i koszyk.

- Czyżby piknik?- zapytałam.
-Bingo kochanie!- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Rozłożył wcześniej wspomniany koc na pięknej polanie, miał nawet dwie małe poduszki.  Sam wziął sobie jedną pod głowę i położył się na kocu, nogi niestety wystawały mu jeszcze dużo na polane. Ja również wzięłam swoją poduszkę położyłam ją na brzuchu Grzesia i ułożyłam na niej głowę bokiem, patrząc na mojego romantyka.
-Dziękuję Ci kochanie, jesteś wspaniały! Lepszego popołudnia nie mogłam sobie wymarzyć.- jezdziłam palcem po jego klatce piersiowej.
-Dla Ciebie wszystko ! - odpowiedział, po czym podniósł lekko głowę  i niesamowicie namiętnie mnie pocałował.
____________________________________________________________________

Witam kochani, jest kolejny rozdział mojego opowiadania. Bardzo Was proszę piszcie pod rozdziałem swoje opinie!:)) / Olka