Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 14.



***Oczami  Olki.


Cały wieczór chodziłam z głową w chmurach z niedowierzania , że Zbyszek z Grześkiem do Nas przyjechali. Szczerze powiedziawszy myślałam , że to tylko sen , ale każdy dotyk i pocałunek przypominały mi , że wydarzyło się to naprawdę.  Postanowiliśmy nie próżnować i  pojechaliśmy na kolację do chińskiej restauracji. Kelnerka przyjmująca zamówienie o mało nie padła z nóg jak zobaczyła  przy stoliku Zibiego i Kosę. Bardzo nie pewnie poprosiła ich o autograf, gdy po pewnym czasie przekonała się , że są to normalni ludzi którzy bardzo chętnie nawiązali z Nią rozmowę odetchnęła z ulgą i wróciła do swojej pracy.
- Może wykombinujemy jutro jakąś imprezę pożegnalną dla Nas co Ola? – zadała  mi pytanie Iza.
- W sumie, dlaczego nie? To nie jest głupi pomysł. Można nawet zorganizować to u mnie na działce. – uśmiechnęłam się szczerze do przyjaciółki  i  byłam podekscytowana jej pomysłem.
- Na żadnej działce. – Zaśmiała się Izka. – Rodzice jutro wyjeżdzają i  chata wolna. Także można śmiało robić imprezę.- dokończyła pewnie.
Chłopakom też spodobał się ten pomysł. Chociaż Grzesiek był trochę spięty, bo dziś miał poznać rodziców Izy no  i nocować  u Niej w domu.
- Głupio mi , że pierwszy raz będę u Ciebie w domu i będę  od razu nocował. – powiedział Kosok z grymasem na ustach.
- Stary, nie bój się. Ja bardzo spokojnie podszedłem do sprawy poznania rodziców Oli , fakt faktem nie zostawałem na noc, ale czego się boisz? Wszystko będzie dobrze. – pocieszał Grześka , Bartman.
-Tym bardziej, że to nie długo Iza będzie mieszkała z Tobą więc musisz pokazać jej rodzicom Grzesiu , że przy Tobie włos jej z głowy nie spadnie. – dodałam.
 - No właśnie otóż to Kosoczku.- zdrobniła słodko Iza i cmoknęła  Grzesia w usta.
Zanim przynieśli jedzenie, obdzwoniłyśmy z Izą naszych znajomych w celu zaproszenia ich na jutrzejsza impreze. Mówi się, że spontany są najlepsze, więc to musi wypalić. Tym bardziej , że niedługo ja jak i Izka wyruszymy na drugi koniec Polski i raczej nie często będziemy pojawiać się w swoich rodzinnych stronach. Nie licząc oczywiście przerw świątecznych czy wakacji .
- Ale ja Ci stary zazdroszczę. – powiedział Zibi w stronę Grześka.
- Czego ? – zdziwił się sam Kosok.
-Tego , że będziesz miał swoją kobietę ciągle przy sobie, nie licząc naszych meczy wyjazdowych. A mnie z Olą nadal będą dzieliły kilometry. –posmutniał .
- Słuchaj Zbyszek – bezczelnie się wtrąciłam. – Lepsze tyle kilometrów niż 700 jakbym miała zostać w Grudziądzu. Sam przyznasz , że lepiej jechać z Krakowa do Rzeszowa niż stąd. Wtedy byśmy w ogóle się nie spotykali . Nie marudź. :)
- No wiem kochanie, ale będę ogromnie tęsknił. - odpowiedział mi atakujący.
 - Ja też będę tęskniła, ale  żebyś jeszcze nie miał mnie częściej w tym Rzeszowie niż Ci się wydaję. – pogroziłam mu śmiesznie palcem.
- Oj nie obraziłbym się. – zaśmiał się Zbyszek.
W ten czas kelnerka przyniosła nam wcześniej zamówione dania i zabraliśmy się za jedzenie. Chłopacy byli chyba mocno głodni , bo pakowali w siebie jedzenie z prędkością światła. Potem dopiero przyznali się, że rano nic nie zjedli bo chcieli wyjechać jak najprędzej a po drodze nie byli głodni i nie zatrzymywali się. Jedyna rzecz którą zdążyli zjeść to batoniki odżywcze które Kłosik zostawił ostatnio w samochodzie Zibiego.  Nagle Kosa wybuchł śmiechem.
-Co jest kochanie? – zapytała Iza swojego chłopaka, śmiejącego się samego do siebie.
- Coś mi się przypomniało tylko. – odpowiedział ocierając łzy z oczu.
- No to podziel się z Nami !- zażądałam popijając mój ulubiony sok jabłkowy.
- Przypomniały mi się słów Andrei , że mamy chociaż godzinę dziennie uprawiać jakiś sport i nie szaleć za bardzo. –odpowiedział  nadal nie mogąc  powstrzymać się od śmiechu.
-Dziwnym trafem wszyscy pomyśleliśmy o jednym. – dodał Zbyszek.
- Zboczeńce! – klepnęłyśmy w tym samym czasie chłopaków w ramię i też wybuchłyśmy śmiechem.



*** Oczami Zbyszka. 



Byłem bardzo szczęśliwy ,że znów widzę Olę. Bardzo pogodną i uśmiechniętą. Brakowało mi tego uśmiechu i jej ciepła. Jestem wdzięczny Grześkowi za to , że wpadł na tak genialny pomysł. Lepiej spędzonego czasu obaj nie mogliśmy sobie wymarzyć. Ola już poinformowała mamę , że przyjechałem lecz jej mama niestety dziś ma nockę w pracy , a Magda śpi u Tomka. A może i stety?:P . No dobra może jestem trochę zboczony, ale każdy facet chcę spędzić chwilę uniesienia , ze swoją kobietą.  Po kolacji odwiozłem Grzesia i Izkę do jej domu i umówiliśmy się na jutro w celu zrobienia jakiś zakupów na jutrzejszą imprezę pożegnalną dziewczyn.  Gdy wróciliśmy do domu Olki , postanowiliśmy jeszcze pójść na mały spacer z jej psem, który o mały włos nie urwał mi ręki. Nie wiem jak Ola daję sobie z Nim radę. Po spacerze oboje byliśmy padnięci wydarzeniami dzisiejszego dnia. Olka poszła się wykąpać , a ja postanowiłem nie tracić czasu zrobiłem sobie wieczornego drinka odżywczego i przy okazji szukając czegoś w kuchni Olki znalazłem podgrzewacze , które  postanowiłem wykorzystać do zrobienia nastroju na dzisiejszy wieczór. Porozkładałem kilka pogrzewaczy po pokoju Oli i starannie je zapaliłem. Zobaczyłem bukiet róż na stoliku Magdy i może trochę głupio zrobiłem ale bez zastanowienia obdarłem z Nich płatki i wyścieliłem nimi łóżko Oli. Sam nawet nie wiedziałem , że mam coś z romantyka.  Szybko udałem się do drugiej łazienki w domu Oli , wziąłem szybki prysznic o mało z pośpiechu się nie zabiłem , ale za wszelką cenę chciałem być już w pokoju zanim ona wróci z kąpieli . I udało mi się.
- Długo jeszcze kochanie?  -zapytałem jak gdyby nigdy nic.
- Nie chwila słońce, zaraz wychodzę. – głos Olki dosyć donośnie dochodził z łazienki.
- No dobrze to czekam na Ciebie. -  uśmiechnąłem się sam pod nosem  i byłem bardzo podekscytowany tym , że nie wypuszczę dziś z ramion swojej kobiety.
Leżąc już w łózku zobaczyłem w ramce zdjęcie Magdy, Tomka , Oli i Daniela . Nie mogłem patrzeć na tego ostatniego pajaca więc odwróciłem ramkę tyłem, żeby chłop nie obserwował co będzie działo się dzisiejszej nocy. Usłyszałem , że zamek w łazience się przekręca i wychodzi z Niej Ola.
- o Bożeeee kochanie co tu się stało ? – mówiła z niedowierzaniem .
- To wszystko dla Ciebie. -  wstałem z łóżka i ja pocałowałem..
- Ale kiedy Ty to wszystko zdążyłeś zrobić? Jest pięknie.
- Uwierz mi , że trochę się zasiedziałaś w tej wannie. – zaśmiałem się trzymając ją w objęciach  i zaglądając jej głęboko w oczy.
- Przepraszam , że musiałeś tak długo czekać, ale chyba dobrze, że się zasiedziałam bo bardzo podoba mi się to co zrobiłeś. – Nawet róże są. – Wyczarowałeś je? – zapytała.
- Mam swoje sposoby, dla Ciebie wszystko. – miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Zakryłem dowody zbrodni wywalając same łodygi przez okno . Jutro muszę odkupić Magdzie nowy bukiet.  – pomyślałem.
Olka rzuciła mi się na szyję i mnie pocałowała, wtedy z jej ciała zsunął się biały ręcznik którym prawdopodobnie owinęła się wychodząc z wanny. Myślałem , że oszaleję. Jej opalone ciało pachnące masłem kakaowy i do tego jej namiętne pocałunki sprawiały, że czułem , że kolega znajdujący się w moich majtkach rośnie i ma ochotę się z nich uwolnić.  Pieściłem jej ciało od góry do dołu a on ciągle krzyczał „ nie bądź taki wypuść mnie” . Ola chyba usłyszała jego prośby bo szybko oraz zwinnie pozbyła się moich majtek , a on stanął jak dąb.  Całowałem zarazem podgryzając jej sutki co chyba się jej spodobało . Bo na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.  Złapałem ją za uda i zacząłem schodzić niżej  jeżdząc językiem po jej brzuchu.  Ona leżąc na plecach złapał mnie za włosy i błądziła po nich rękami.  Postanowiłem posunąć się dalej i zacząłem całować wewnętrzną część jej ud co sprawiało , że podniecałem ją jeszcze bardziej.  Nagle  przyciągneła moją głowę do siebie a do ucha szepnęła :
 „ Nie znęcaj się już , tylko czyń swoją powinność.” Doskonale zrozumiałem co miała na myśli i bez  żadnego hamulca  usadowiłem swojego najlepszego kumpla w Niej. Przy pierwszym ruchu wykonanym , myślałem ,że zemdleje było mi niesamowicie dobrze. Oli chyba też bo uroczo przegryzała wargi. Chwila uniesienia trwała przez najbliższe dziesięć minut które były z całą pewnością najlepszymi dziesięcioma minutami w moim życiu.

-
*** Oczami Grześka.


Zbyszek miał rację moje obawy co do spotkanie z rodzicami Izki były bezpodstawne. Są to naprawdę bardzo mili i wyrozumiali ludzie. Iza jest bardzo podobna do mamy który jak na swój wiek jest bardzo zadbaną i zgrabną kobietą. Izka mieszka w małej wiosce pod Grudziądzem. Fajne miejsce i dobry azyl na stare lata, w którym zawsze wyobrażałem sobie mieszkać po zakończeniu kariery z ukochaną kobietą  i gromadką dzieci. Panuje tu taki spokój , który bardzo lubie z dala od fanów , mediów  i tego innego całęgo zamieszania w okół mojej osoby i reprezentacji. No dobra jest jedna moja fanka , ale z Nią mi życie nie straszne. Bo jestem w Niej zakochany po uszy i bardzo podoba mi się jak mi kibicuję.  Iza miała bardzo  duży pokój na piętrze swojego domu. Ogólnie cały dom był urządzony z klasą a co najważniejsze panowała w nim świetna rodzinna atmosfera która jeszcze bardziej utwierdziła mnie w tym ,że Iza jest wspaniałą kobietą wywodzącą się z dobrej  i szanującej się rodziny.  Wieczór minął bardzo szybko , zjedliśmy kolację z rodzicami Izy.
- Może napijesz się piwa Grzesiek ? Czy nie bardzo możesz? – zapytał mnie tata Izy.
- Wie Pan co? Bardzo chętnie się napiję. – odpowiedziałem mu z uśmiechem.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz piłem piwo, Andrea by mnie zabił gdyby się dowiedział ,ale spale kalorię najbliższej nocy.- zaśmiałem się pod nosem , na to jakie teorię właśnie tworzą się w mojej głowie.  Pan Wojtek bo tak miał na imię tata Izy był bardzo przesympatycznym i z dużym poczuciem humoru mężczyzną . Coś na podobe Krzyśka Ignaczaka. Więc śmiechom nie było końca. Wydaję mi się , że zrobiłem pozytywne wrażenie na rodzicach mojej wybranki i bardzo mnie to cieszyło , bo co najważniejsze byłem sobą i nie udawałem nikogo.  Iza pomagała mamie sprzątać po kolacji, a ja rozmawiałem z Panem Wojtkiem o moim życiu na walizkach i o mojej przygodzie z siatkówką. Dowiedziałem się , że tata Izy zawsze chciał grać w siatkówkę zawodowo , ale kiedyś nabawił się jednej kontuzji która uniemożliwiła mu niestety możliwość gry w siatkę.  Rodzice Izki wyjeżdzali jutro na weekend do rodziców Pani Basi (mamy Izy) . Torby już mieli spakowane, więc z czystą przyjemnością bez żadnego pośpiechu mogliśmy dalej cieszyć się wspólnymi rozmowami.
- Tylko prosimy Cię Grzesiu opiekuj się tam naszą córką. – powiedziała zatroskana mama Izy
- Niech się Pani nie martwi Pani Basiu. Izie niczego u mnie nie zabraknie,jest moim oczkiem w głowie i nie dam zrobić jej krzywdy. Przysięgam ,że będzie u mnie bezpieczna. – odpowiedziałem dość wyczerpująco.
Pani Basia się chyba wzruszyła bo z jej oczu poleciały pojedyncze łzy, podeszła do mnie mocno mnie uścisnęła i powiedziała ciche „dziękuję”. Lepszego pierwszego spotkania, nie mogłem sobie wymarzyć. Koło 23 postanowiliśmy wybrać się do łóżek. Miałem nadal trochę wątpliwości czy wypada mi przy pierwszym spotkaniu w domu rodzinnym Izy spać z Nią w jednym łóżku, ale wątpliwości minęły gdy Pani Basia poinformowała Nas, że przygotowała nam posłanie w sypialni dla gości.  Wziąłem jeszcze szybką kąpiel  Iza zaraz po mnie , wtuliłem się do mojej kobiety czując zapach jej ciała i jej ciepły oddech na mojej klatce piersiowej i zasnąłem będąc bardzo szczęśliwym mężczyzną.


***Oczami Olki . 


Następnego dnia rano postanowiliśmy ze Zbyszkiem posprzątać  mój pokój z płatków róż i powyrzucać powypalane podgrzewcze który przyświecały Nam minioną noc bardzo długo. Zbyszek za każdym razem kiedy przechodził obok mnie wręczał mi małego soczystego buziaczka. Nie ukrywam , że było to bardzo słodkie i zachęcające do intymnych szaleństw. Lecz na szaleństwa nie było zbytnio dziś czasu. Bo mieliśmy masę rzeczy do roboty na głowie. Zakupy ,pakowanie rzeczy potrzebnych do Izy. Telefonicznie ustaliłam z Izką listę zakupów podzieliliśmy się obowiązkami . Ona z Grześkiem sprzątali na błysk cały jej dom i przygotowywali pomieszczenia do spania dla gości , a my ze Zbyszkiem udaliśmy się na zakupy no i oczywiście po zaopatrzenie alkoholowe.  W markecie nie obyło się oczywiście bez sensacji wywołanej osoba Zibiego i zamiast spędzić w sklepie maksymalnie 1,5 godziny spędziliśmy w nim aż 3 . Bardzo szanowałam Zbyszka , że nie odmawiał zainteresowanym swoją osobą zdjęć czy autografów. Najśmieszniejsze było to , że ludzie masowo podbiegali do działu papierniczego biorąc zeszyty i długopisy , aby Zbyszek mógł się podpisać, po czym ładowali to do swojego koszyka. Właściciel sklepu największy zysk będzie miał dziś pewnie z zeszytów i długopisów.  Gdy udało Nam się wyjśś ze sklepu z dwoma pełnymi koszykami zakupów udaliśmy się do hurtowni z alkoholem , aby kupić małe co nie co.  Ludzi miało być naprawdę dużo przecież to takie małe pożegnanie ze znajomymi na dłuższy czas. Więc wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik i niczego nie mogło zabraknąć . Na chwilę zajechaliśmy jeszcze do mnie do domu bo zapomniałam szczoteczki do zębów , a bez umytych zębów nie zasnę  i trafiliśmy na moją mamusię.
-Dzień dobry Pani. – uśmiechął się do Niej bardzo szczerze Zbyszek.
- Witam Zbyszku, jak miło znowu Cię widzieć. – mama podeszła do Niego i bez zastanowienia cmoknęła Go na przywitanie w policzek.
Bardzo miło było mi zobaczyć moją mamę która tak czule wita się z moim mężczyzną, bo to sprawiało , że byłam jeszcze bardziej pewna tego ,że on zrobił na Niej jak najlepsze wrażenie.  Zwinęłam wcześniej wspomnianą szczoteczkę z łazienki  ucałowałam mamę i ruszyliśmy w stronę miejsca zamieszkania Izy. Samochodu jej rodziców nie było już w garażu więc Zbyszek pozwolił sobie wjechać do niego swoim autem.
- Haaaaalo , gołąbeczki jesteście? – zapytałam wchodząc do pięknego domku jak do siebie, co zawsze robiłam w domu Izy .
- Jesteśmy u góry zaraz zejdziemy. – odpowiedział lekko stłumionym głosem Kosok.
-Ups, to sobie dokończcie , a my poczekamy na ławce przed domem. – oznajmiłam im bardzo zabawnym tonem.
- A Ty czemu siedzisz przed domem? – zapytał mnie bardzo zdziwiony Zbyszek widzącą mnie na ławce przed domem.
- No bo chyba im w czymś przeszkodziliśmy kotek. – szczerze złapałam buraka.
- No tak kota nie ma , to myszy harcują . – powiedział Zbyszek i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Po paru minutach drzwi otworzył Kosa i oznajmił Nam  , ze możemy już wejść. My nadal nie mogliśmy powstrzymać się ze śmiechu, Iza z Grześkiem już potem zresztą też.
- Trafiliśmy w nie odpowiedni moment. –  powiedziałam.
- Oj co , sex ludzka rzecz. Nie róbcie sensacji głuptasy. –zaśmiała się Izka.
 Czasu było nie wiele, miałyśmy z Izą do przygotowania mnóstwo jedzenia, panowie oczywiście Nam pomagali  i nie spodziewałam się, że są aż tak dobrymi kucharzami bo niektóre potrawy smakowały znacznie lepiej od Naszych. Zbyszek podpowiadał Nam jakich przypraw brakuję w naszych smakołykach i rzeczywiście po jego poradach , dania smakowały niebiańsko.
- Nie wiedziałam ,że tak dobrze potrafisz  gotować słońce. – skierowałam uśmiech w stronę atakującego .
- Widzisz skarbie, gotowanie jest kolejnym powodem , dla którego powinnaś przeprowadzić się do Rzeszowa.
I szczerze powiedziawszy ,zaczynałam się nad tym poważnie zastanawiać. Spróbować w Krakowie mogę, jak mi nie wyjdzie i nie będę sobie radziła z samotnością to z pewnością spakuję manatki i przeprowadzam się do Rzeszowa.  W ciągu 3 godzin udało Nam się wszystko zrobić , teraz był czas na kąpiel i doprowadzenie się do porządku. Po kąpieli wysuszyłam i wyprostowałam włosy spinając je w wysokiego kucyka. Ubrałam burgundowe skórzane spodnie a w środek włożyłam białą koszule bez ramiączek z ćwiekami na kołnierzyku . Pomalowałam się starannie, ubrałam balerinki bo nie będę po domu paradować w wysokich obcasach które oczywiście również wzięłam ze sobą i byłam gotowa do przyjmowania wraz z Izą gośćmi którzy powoli się zjeżdzali.  Znowu dużą rolę w tym całym wydarzeniu odgrywał Zbyszek i Grzesiek ,ale miałam cichą nadzieję, że ludzie wreszcie przyzwyczają się do tego , że są naszymi chłopakami i nie będą ich traktować jako siatkarzy tylko jak naszych facetów.  Izka odpaliła muzykę , Zbyszek przyniósł z lodówki piwa i vódkę , jedzenia było naprawdę masa no i impreza zaczęła się pełną parą. Przyjechała nawet Paulina z Bydgoszczy wraz ze swoim starszym bratem Patrykiem, który był we mnie kiedyś szaleńczo zakochany.  Poprosiła mnie na stronę:
- Olka.. Co ja zrobię bez Ciebie jak pojedziesz?- w jej oczach pojawiły się łzy.
-Paulina kochanie, to nie jest koniec świata, a nawet gdyby był to nic się nie zmieni, zawsze będziesz mogła na mnie liczyć.- odparłam i mocno przytuliłam przyjaciółkę.
- Zabierz mnie ze sobą. – uśmiechnęła się przez łzy.
-Jeśli tylko chcesz, to wszędzie Cię ze sobą zabiorę.-  odwzajemniłam uśmiech .
Po chwili rozmowy, postanowiłyśmy wrócić do gości. Jedna z koleżanek Izy nie jaka Małgosia, zaczeła dosyć śmiało rozmawiać ze Zbyszkiem ,a że jestem typem zazdrośnika i nie chciałam dalej tego słuchać wyszłam sobie na taras zapalić papierosa.  Oparłam się o balustradę na której wcześniej postawiłam szklankę ze swoim drinkiem.  Zaciągając się po raz pierwszy poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie. Nie były to ręce Zbyszka , bo Zbyszek ma o wiele większe dłonie. Zanim zdążyłam się odwrócić usłyszałam w swoim uchu : „Cześć piękna, wiesz , że nigdy nie przestane Cię kochać?” . Na moim ciele z przerażenia pojawiły się ciarki , bo to brzmiało jakby mówił to jakiś psychopata. A to był Patryk , brat Pauliny.
-Patryk co Ty wyprawiasz? – zaśmiałam się i wzięłam to wszystko na żarty.
- Pięknie dziś wyglądasz i nie mogłem się powstrzymać, Może trochę przesadziłem z tym kochaniem , ale podobać to Ty mi się będziesz do końca moich dni. – uśmiechnął się.
- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego , że mam faceta, szaleję na jego punkcie , a my jesteśmy i będziemy tylko dobrymi znajomymi. ?-  zapytałam Go zalotnie.
 -Wiem Olka , wiem. A co do Twojego faceta, to ta cała Gośka chyba ma na Niego ochotę. Nie zła z Niej laska jak koleś jej nie ulegnie, to bądź pewna , że jest Twój do końca życia. – uścisnął mnie przyjaźnie Patryk i poszedł do gości.
Ja tylko kątem oka zaglądałam przez taras, czy Zbyszek nadal rozmawia z Gośką, lecz nagle zobaczyłam , że ani Zbyszka ani Gośki nie ma w pokoju razem z innymi . Tylko ich dwojga brakowało no i mnie, ale ja byłam nigdzie indziej jak na tarasie.  Szybko jednym tchem wypiłam mojego drinka i wparowałam do pokoju.
- Iza , Grzesiek gdzie jest Zbyszek? – zapytałam stanowczo.
- Nie mamy pojęcia, nawet nie zauważyliśmy , że Go nie ma. – odpowiedzieli zgodnie.
- No i że Gośki nie ma też nie zdążyliście zauważyć. – burknęłam.
- Olka nie szalej, to jest Twoja impreza i nie daj jej sobie popsuć,  bo sama robisz sobie problem, nie nakręcaj się nie potrzebnie. – powiedział jak zwykle spokojnie Grzesiek.
- Tylko wiesz co Grzesiu Ty masz zupełnie inny temperament od Zbyszka  i nie odstępujesz Izy na krok.- pojedyncze łzy popłynęły mi z oczu nawet nie wiem kiedy.
Minęło dobre kilka minut zanim obszukałam ogródek  i cały dół domu Iza a Zbyszka i Gośki jak nie było tak nie ma. Jedno tylko miałam w głowie. Pewnie ta lafirynda gdzieś go zaciągnęła i sami wiecie co robią… Wtargnęłam jak burza na górę, Skradając się na palcach, usłyszałam ,że w jednym pokoju  ktoś wydaję z siebie dźwięki jak podczas stosunku. Nie chciałam tam wchodzić bo wiedziałam kto to… Nikt inny jak Gośka  i Zbyszek.  Nie chciałam tam wchodzić , bo nie chciałam nakryć ich razem w łóżku tak samo jak Daniela i Asi, chociaż nie ukrywam ,że znowu dostałam cios prosto w serce. Obsunęłam się na podłogę schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Nagle usłyszałam:
- Dlaczego płaczesz kochanie?  - to był Zbyszek.
Chwileczkę pomyślałam, skoro Zbyszek wychodzi z łazienki a dżwięki nadal dochodzą z pokoju  pod którym siedziałam , to to nie mógł być on. 
- A Ty co tu robisz?- zapytałam.
-  Pobrudziłem koszulę i chciałem zaprać plamę i musiałem ubrać coś innego a czemu pytasz?- jego mina była bardzo zdziwiona.
- Bo… Bo ja myślałam, że Ty tam z tą Gośką, no sam słyszysz.
- Ola! – Powiedział bardzo głośno. – Co Ty ze mnie robisz? – Ja chcę tylko Ciebie.
- Przepraszam , ale mam jeszcze  trochę obaw, po związku z Danielem . Wydaję mi się , że w każdej najmniej spodziewanej chwili mogę być zdradzona. – Wtuliłam się w tors Zbyszka .
- Na pewno nie przeze mnie. Przecież ja Cię kocham.- powiedział Zbyszek i pocałował mnie w czoło.
Tym oto sposobem  usłyszałam pierwsze wyznanie przez Zbyszka miłości do mojej osoby. Przeszkodziła Nam Iza:
- Olka masz gości. – uśmiechnęła się.
Ja na śmierć zapomniałam ,że Tomek z Magdą mieli dojechać.  Zbyszek też się zdziwił jak ich zobaczył.
- Cześć kochani, nie chcecie mi się do czegoś przyznać ? –zapytała.
- Nieeee. O co chodzi?-zapytałam
- a Ty Zbyniu nie chcesz mi powiedzieć co się stało z moimi różami ? – Magda powstrzymywała się od śmiechu udawając poważną.
- O kurde, sorry zapomniałem Ci ich odkupić! – Zbyszek podrapał się po głowie.
- A ja się zastanawiałam skąd on je wyczarował. – zaśmiałam się i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Dobry wieczór kochani , miałam problem z komputerem i  z całego serca przepraszam Was , że musieliście tyle czekać na kolejny rozdział. Ale już jestem z Wami i  postaram się Was nie zawieść .  Będę bardzo wdzięczna jeśli podzielicie się ze mną swoją opinią na temat tego rozdziału. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ,że tak długo musieliście czekać. Na pewno wybaczycie, bo jesteście wspaniali.
 Pozdrawiam  Olkaa

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział13.




***Oczami Olki

Kolejny wieczór ze Zbyszkiem minął bardzo szybko i przyszedł czas na rozstanie.
- Uważaj na siebie. – odparłam smutno.
-Będę uważał i się nie smuć! Zdecydowanie wolę Cię uśmiechniętą. – Zibi pogłaskał mnie po głowie.
-Będę tęskniła, ale jakoś damy sobie radę. – uśmiechnęłam się.
- Obiecuję Ci , ze nie długo się zobaczymy. Mamy też telefony i internet mała.
-Wiem kotek , będziemy w kontakcie.
Zbyszek na pożegnanie mocno mnie uściskał i obdarował soczystym buziakiem którego na pewno zapamiętam na długo. Musi mi on starczyć do następnego spotkania z moim facetem. Pożegnał się również z moimi rodzicami tak jak z Magdą i Tomkiem.  I pojechał…
Postanowiłam pójść się wykąpać i obejrzeć jakiś film.  Zbyszek napisał mi sms-a , ze dojechał i pada z nóg. W sumie się mu nie dziwie, cały dzień w biegu.  Cieszyłam się , że mogłam spędzić z Nim cały dzisiejszy dzień. Rodzice są Zbyszkiem szczerze zachwyceni. Cieszę się ,że ich pierwsze wspólne spotkanie, zakończyło się z powodzeniem. W sumie nie mogło być inaczej moi rodzice są przesympatyczni  tak samo jak Zbyszek.



***Oczami Zbyszka

Po przyjeździe do Bydgoszczy nie miałem dużo czasu na rozmyślania, następnego ranka wraz z rodzicami i oczywiście Bobkiem wyruszyliśmy do domu do Warszawy. Nie pozostało mi nic innego jak pakować się i wracać po wspaniałych kilku wolnych dniach do Spały.  Andrea na pewno da Nam wycisk ,bo mamy do zagrania jeszcze mecze sparingowe z Serbami , a później zaczyna się sezon ligowy. W barwach Asseco od tego sezonu będziemy mogli gościć w naszym klubie Dawida Konarskiego i Fabiana Drzyzgę.  Po drodze do Warszawy mama zadała mi pytanie:

- Zbyszek jaka jest ta Twoja Olka?
- Musisz sama ją poznać , wtedy sama ocenisz. Jak dla mnie jest najwspanialszą dziewczyną na tym globie. – odpowiedziałem mamie bardzo szczerze.
- Nie boisz się związku na odległość? Tym bardziej teraz kiedy masz za sobą nie udany związek z Asią? – wtrącił się tata.
- Nie, nie boję się. Ola i Asia to dwie różne osoby. I bardzo żałuję, że tyle czasu straciłem na Asię.
- Mam nadzieję , że Ci się ułoży synku. – powiedziała mama.
- Musi się ułożyć innej opcji nie widzę. – odparłem
Cieszę się , że rodzice mnie wspierają, może na najbliższym meczu  w Rzeszowie, moi rodzice będą mieli okazję poznać Olkę. Lepszej dziewczyny nie mogłem sobie wymarzyć. Mimo tego ,że nasza znajomość nie trwa zbyt długo to byłem pewny Oli. Wiedziałem, że nie chodzi jej o moje pieniądze, które z drugiej strony mógłbym oddać jej co do grosza. Wiedziałem też, że jej uczucia co do mojej osoby są jak najbardziej szczere i że ona bardzo angażuję się w ten związek.  Gdy dojechaliśmy do Warszawy było już koło godziny 16. Postanowiłem zadzwonić do Olki.
- Tak słucham  ? – powiedziała zachrypniętym głosem.
-Cześć skarbie, a co Ty masz taki głosik zachrypnięty? – zapytałem ją.
-Przeziębiłam się . A Ty już jesteś w Warszawie? – mówiła zachrypniętym głosem.
- Tak kochanie jestem już w domku i jestem trochę zmęczony trasą , a jeszcze pakowanie przedemną.
- Cieszę się, że szczęśliwie dojechałeś. Martwiłam się.
- Jaka Ty jesteś kochana. – uśmiechnąłem się sam do siebie.
Nasza rozmowa trwała jeszcze jakieś dobre 15 minut. Bardzo nie podobało mi się to, że Ola się przeziębiła. Martwiłem się o Nią. Oszalałbym gdyby coś złego jej się stało. Ale będę robił wszystko co w mojej mocy , aby była bezpieczna.  W końcu wziąłem się za pakowanie i rozmyślałem  o Oli. Na szczęście w Spale nie będę miał tyle czasu , aby myśleć o tęsknocie. Lecz w wolnych chwilach na pewno nie dam mi to spokoju. Muszę coś wymyślić , aby jak najprędzej spotkać się  z Olką.


***Oczami Olki


 Dzisiejszy wieczór bardzo mi się dłużył. Przez kilka ostatnich dni bardzo przyzwyczaiłam się do obecności Zbyszka, obok mojej osoby. Nie było chwili , żebym o Nim nie myślała. Przyznam sama, że wpadłam po uszy.  Do tego wszystkiego dopadło mnie lekkie przeziębienie.Z rozmyślań wybił mnie głos Magdy:
- To co siostra oglądamy jakiś film?- zapytała.
- Co proponujesz?
- Maraton z „ Igłą Szyte”? – zapytała zalotnym wzrokiem.
- Zawsze!- odparłam zdecydowanie.
Dziwnie było mi oglądać znowu te filmiki już jako dziewczyna Zbyszka Bartmana. Zawsze oglądałam i podziwiałam Go jako mojego idola, a teraz jest moim mężczyzną. Nie obyło się również bez głośnych śmiechów, z tekstów które widnieją w filmikach Igły. Chłopacy nigdy swoimi tekstami nie przestaną mnie bawić. Są to niesamowici ludzie, którym sodówka nie uderzyła do głowy. I za to bardzo ich szanuję. Zastanawiałyśmy się z Magdą , dlaczego siatkówka nie jest sportem narodowym? Przecież w pełni na to zasługuję. Na wyświetlaczu mojego telefonu pojawił się sms od Zbyszka:
„Kładę się spać, bo jutro muszę wcześnie wstać i jechać do Spały. Śpij dobrze kochanie, dobranoc :*. P.S ciągle jesteś w mojej głowie. ‘’
Słodki jest – pomyślałam i odpisałam mu .
Postanowiłyśmy skorzystać z Magdą z tego , że są to moje ostatnie dni w rodzinnym domu i złączyłyśmy swoje łóżka abyśmy mogły spać razem.
- Tylko nie gadaj przez sen! – żądałam od siostry.
- Uważaj, żebyś Ty nie majaczyła przez sen i nie wzywała Zibiego. – zaśmiała się Magda.
 - Nie bój się – wyszczerzyłam się i  walnęłam ją poduszką w głowę.
Po chwili szaleństw położyłyśmy się spać i wychodzi na to , że zasnęłyśmy

Dwa tygodnie później.

  ***Oczami Zbyszka 


Od 1,5 tygodnia jestem w Spale i wylewamy z chłopakami siódme poty. W pokoju jestem oczywiście z Ruckiem który obecnie gra w jakąś grę w sieci. Z Olką gadam codziennie na skype i przez telefon , ale tęsknie cholernie. Ola za parę dni wyjeżdza do Krakowa. A ja już nie mogę się doczekać sezonu ligowego ,aby częściej się z Nią widywać. Nagle do naszego pokoju jak przeciąg wparował Kosa.
- Zbychu mam pomysł! – zaczął.
-Słucham Ciebie Grzesiu.
-Pakuj się i jutro jedziemy do dziewczyn do Grudziądza.- powiedział szybko.
-A mówiłeś coś Izie, że chcesz przyjechać?- zapytałem zdziwiony.
- Ocipiałeś ? – podrapał się po głowie. – Niespodziankę im trzeba zrobić, za długo się z Nimi nie widzieliśmy. – dokończył.
- No to nie ma co się zastanawiać. Jedziemy!- byłem podekscytowany.
- Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem.- uśmiechął się Kosa i przybił mi „piątkę”.
W sumie to ma chłopak łeb,  czemu ja prędzej na to nie wpadłem? Spędzimy czas z dziewczynami , a co to dla Nas 4 godziny drogi , aby się z Nimi zobaczyć. Dobrze, że Grzesiek ma głowę na karku i wpadł na taki pomysł , bo bym się zatęsknił. Oczywiście ciężko mi będzie trzymać język za zębami i nic nie powiedzieć Oli , ale niespodzianka to niespodzianka. Mam tylko cichą nadzieję, że się ucieszy.
-Chodźcie na trening chłopaki .–powiedział Kuraś wsadzając głowę do Naszego pokoju.
- Już idziemy.-  burknął Paput , ściągając słuchawki z uszu muszący przerwać swoją grę.
Popołudniowy trening odbywał się na siłowni.  Andrea troszkę się nad Nami zlitował i dał nam do dźwigania większe ciężary, ale po mniej powtórzeń. Krzysiek Wanio przyszedł przeprowadzać z Nami wywiady. Teraz kolej Winiara, już długo się nie wypowiadał,a kibice są pewnie ciekawi jego dalszych losów. Podczas wywiadu Michała usłyszeliśmy tylko głośny huk . Otóż Andrea spadł z dmuchanej piłki a pod nosem wypowiedział ciche „fuck” które jeszcze bardziej przyprawiło Nas o zrywanie z Niego boków.
- Jak z Olką? – zapytał Igła.
- A dobrze, nawet bardzo dobrze Krzysiu. – odpowiedziałem mu zadowolony.
-No to fantastycznie. Cieszę się, że Wam się układa, ona jest milion razy lepsza niż Aśka. – Krzychu poklepał mnie po ramieniu , z którego właśnie odklejałem plaster ściągający.
-Nie ma co nawet porównywać Krzysiek. Najważniejsze jest to ,że jest przede wszystkim szczera.
- No to jest podstawa. Też miałem kiedyś jedną taką amantkę jak Aśka , ale dobrze, że Nam nie wyszło i od lat jestem szczęśliwym mężem Iwony. – zaśmiał się .
- Dostałeś w łeb popcornem i Cię olśniło ? -  wtrącił się Ziomek.
- Żebyś wiedział .  – odpowiedział Igła i rzucił uśmiech w stronę Łukasza.
Po treningu wykąpałem się i poszliśmy na stołówkę. Andrea ogłosił , że mamy kilka dni wolnego. Zażartował też, że nie mamy za bardzo broić i w wolnych chwilach spędzić chociaż godzinę dziennie uprawiając jakiś sport. Nie wiem czemu ale kosmate myśli przeszły mi po głowie, ale chyba nie tylko mi , bo wszyscy wybuchliśmy śmiechem  i zapewniliśmy Andreę , że na pewno aktywnie będziemy spędzać wolne dni.
- To co Zbysiu o której ruszamy? – zapytał mnie Kosok.
 - Na spokojnie,  o 9 to o 13 będziemy na miejscu.
-Pasuję.To do jutra. – Grzesiu wysłał uśmiech w moją stronę.
-No śpij dobrze Grzesiu.
Ja wracając do pokoju postanowiłem jeszcze przeszperać jakieś siatkarskie informacje w internecie. Ale ponieważ ze wszystkim byłem w miarę na bieżąco, spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i położyłem się spać , a Rucek po rozmowie z żoną na skype znowu zatracił się w wirtualnym świecie grając w grę.


*** Oczami Kosy


Z podekscytowania , że jutro zobaczę Izkę nie mogę zasnąć. Przed położeniem się do łóżka zdążyłem się dowiedzieć, że Iza jutro przyjeżdza do Oli i mają zamiar spędzić dzień razem, bo nie długo ich drogi się rozejdą. Cieszę się, że z dnia na dzień jest co raz bliżej przeprowadzki Izy do mnie do Rzeszowa. Będę miał cały czas swoją kobietę u swego boku. Już chcę zobaczyć ich miny na nasz widok . Pewnie będą myślały , że to im się śni. Nie ma co dłużej rozmyślać czas spać i już będzie jutro.
o 8 obudził mnie telefon Izy.
-Wstawaj śpiochu i czas na trening.- usłyszałem jej głos w słuchawce.
-Dziś nie mam treningu . – powiedziałem zaspany, zdając sobie sprawę, że mało brakowało a bym się nie wygadał.
- Jak to nie macie? Andrea Wam odpuścił? Nie możliwe. – zaśmiała się bardzo zdziwiona Iza.
-Tzn.mamy trening ,ale dziś tylko biegamy w Spalskich lasach. – ocknąłem się i perfidnie skłamałem, dla jej dobra oczywiście, bo nie było by frajdy z niespodzianki.
-No chyba, że tak. Wiedziałam , że Andrea nigdy nie odpuszcza. – powiedziała niczego nie świadoma moja dziewczyna.
- Kotek ,ja już wstaję, Idę na śniadanie , pobiegać i odezwę się później. Ok? – zapytałem, żeby nie podpadło.
- No jasne, czekam na Twój odzew , ja za jakiś czas jadę do Olki.  I idziemy do centrum handlowego. Paa- zakończyła.
-Miłego dnia kochanie. – pożegnałem się z dziewczyną.
Wstałem, ubrałem się nic już nie jadłem bo pewnie będziemy się zatrzymywać na jakiejś stacji to zjem coś na szybko. Wziąłem torbę z ciuchami i udałem się w stronę pokoju Zibiego, z którego on zresztą właśnie wychodził.
- Cześć bracie,gotowy do drogi ? – zapytał mnie Zibi.
- Cześć, gotowy,ale o mały włos z naszej niespodzianki byłyby nici .- powiedziałem.
-O stary, a co zrobiłeś, wygadałeś się?
- Nie, ale zadzwoniła do mnie rano Iza i mówi , że mam wstawać i iść na trening, to nie świadom  tego co mówię wypaliłem, że dziś nie mam treningu. – spuściłem głowę na dół.
- Skapnęła się?  - zapytał Zibi „wybałuszając ‘’ oczy.
-Na szczęście nie, bo udało mi się wybrnąć z sytuacji . – wyjaśniłem szybko koledze z reprezentacji jak i z drużyny ligowej.
-Masz szczęście Grzesiu, bo wtedy nie miałyby niespodzianki.
Dotarliśmy do parkingu ośrodka w Spale i wsiedliśmy do auta Zbyszka, rozkokosiłem się wygodnie na miejscu pasażera, a  Zbyszkowi było dane prowadzić.Zaoferowałem się, że później możemy się zmienić jeśli będzie odczuwał zmęczenie.
- No to w drogę!- powiedzieliśmy równo i ruszyliśmy w drogę, aby jak najprędzej zrobić niespodziankę naszym księżniczkom.


***Oczami Olki. 


Obudziłam się o 9:15 i odczytałam sms-a od Zbyszka. „Miłego dnia kochanie:*” , poczułam się wspaniale, że mam faceta, który już od rana sprawia mi przyjemność, tym że gdy się budzę mam już od Niego sms-a. Mam wtedy poczucie, że ciągle o mnie myśli . Odpisałam mu , że bardzo mu dziękuję, na pewno będzie miły bo dziś widzę się z Izką i że również życzę mu miłego dnia. Dziś pomimo tego ,że spałam z Magdą muszę przyznać , że w miarę się wyspałam. Postanowiłam skorzystać okazję z tego , ze Magda jeszcze śpi  i poszłam się wykąpać.  Dawno nie miałam czasu ,aby porządnie poleżeć w wannie i się zrelaksować. Dziś jednak postanowiłam się nie śpieszyć i trochę poleżałam w wannie zanim przeszłam do czynności mycia swojego ciała. Po kąpieli wysuszyłam włosy i lekko pofalowałam je prostownicą. Ubrałam białe obcisłe rurki , czerwone  buty na koturnie i czarną bluzkę na ramiączkach z cekinami. Pomimo wczesnej godziny termometr pokazywał 23 stopnie na plusie. Cieszyłam się, bo bardzo lubiłam słońce. Moje ciało było nadal brązowe, od nieszczęsnej ,a może i szczęśliwej wizyty nad morzem. Z Izą umówiłam się na mieście, postanowiłyśmy zrobić tour po sklepach.
- Cześć kochana. – Izka mocno mnie uściskała  i cmoknęła w policzek.
- No hej! Opowiadaj co u Ciebie? Jak z Grześkiem? -  bez wątpienia włączyło mi się ciekawskie.
- A u mnie spokojnie, nie długo przeprowadzka do Rzeszowa, a z Grzesiem najlepiej na świecie, chociaż bardzo za Nim tęsknie bo długo się nie widzieliśmy, ale dajemy radę. – odpowiedziała wyczerpująco moja przyjaciółka. – A co u Ciebie?  - zapytała zalotnie.
- Hmm.. podobnie jak u Ciebie, za kilka dni przeprowadzka do Krakowa. Z Zibim też okej, lepiej być nie może, ale zazdroszczę Ci , że będziesz miała Kosę ciągle obok siebie, a ja nadal z Zibim na odległość. -  posmutniałam.
- Olka, to na co czekasz? Pakuj graty , przenoś papiery z uczelni w Krakowie do Rzeszowa i też będziesz w tej samej sytuacji co ja.
- Nie Iza, ja podjęłam taką decyzję jak na razie, nie wiem co dalej będzie ze Zbyszkiem , to są na razie początki nie ma co szaleć . – odpowiedziałam jej.
- No w sumie masz rację , będziecie za sobą jeszcze bardziej szaleć na odległość. No i mówią , że pierwsza myśl najlepsza. – uśmiechnęła się do mnie przyjaciółka.
- Otóż to.  – odzwajemniłam uśmiech.
Była godzina 12:30 postanowiłam zadzwonić do Zibiego.:
- haaalo ? – Przeciągnął długo atakujący naszej reprezentacji .
-Co robisz kocie? – zapytałam.
- A szlajam się po Spalskich lasach i zaraz zmykam na stołówkę. – odpowiedział .
-Coś słabo Cię słyszę. – coś przerywało mojego rozmówcę.
- A bo wiesz jak to w lesie nie ma zasięgu. – zaśmiał się Zbyszek.
- No właśnie- krzyknął Kosa.
- Pozdrów Grzesia.- rozkazałam Zbyszkowi
- Też masz pozdrowienia, a Izkę masz ucałować. – przekazał Zbyszek.
 - Ucałuję na pewno , ale z pewnością ona wolałaby , aby zrobił to sam Grzesiu.   – wytknęłam język do Izy.
Chłopacy wybuchli śmiechem i zupełnie nie wiedziałam o co im chodzi. Pożegnałam się z Zibim i postanowiłyśmy iść z Izą coś zjeść .
- Co jemy?  - zapytałam.
- Naleśniki ze szpinakiem ?
- O widzisz Izka, idealnie trafiłaś w moje gusta. – uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Wiem, przecież znam Cię od lat.  – zaśmiała się.
Gdy kelnerka przyniosła nam naleśniki ze szpinakiem, jadłyśmy je ze smakiem. Były naprawdę pyszne, no i przede wszystkim zdrowe.  Po jedzeniu , postanowiłyśmy wybrać się do najbliższego spożywczego i zaopatrzyć się w gumę do żucia, bo szpinak był z czosnkiem i trochę mogło nam zalatywać z ust.  Po obiedzie, udałyśmy się na drugie piętro centrum handlowego aby zobaczyć co grają w kinie.  
-„Oszukane” czy „Iron Man 3?’’ – zastanawiałam się na głos.
- Jak na kobiety przystało pójdźmy na „Oszukane” – ostateczną decyzję na temat wyboru filmu podjęła Iza.
Poszłyśmy więc do kasy, aby kupić bilety gdy nagle rozległ się w oddali wielki pisk. Byłyśmy zdezorientowane, bo nie wiedziałyśmy co tam się dzieję. Chwyciłyśmy więc swoje bilety w dłoń i udałyśmy się na salę kinową uprzednio kupując oczywiście popcorn bo bez tego by się nie obyło i jakiś sok do picia. Usadowiłyśmy wygodnie swoje zadki w 15 rzędzie na miejscu 9 i 10. I czekałyśmy na film który miał się zacząć za dobre 10 minut. Pisk doszedł do Nas również na sali kinowej.
-Co jest do cholery? Nawet w kinie człowiek nie ma spokoju.- zirytowałam się.
Moją irytację usłyszała obsługa kina :
- Przepraszamy Panie bardzo, zaraz sprawdzimy co się dzieję i postaramy się temu zapobiedz.
- Dziękujemy.- odparłyśmy nie mal równo.
Pisk rzeczywiście ucichł, ale był tak głośny jakby co najmniej  jakaś gwiazda filmowa przebywała w centrum handlowym.  Iza zaczęła opowiadać mi coś śmiesznego.  I zaczęłyśmy się śmiać pod nosem . Nagle usłyszałyśmy dwa znajome głowy mówiące równocześnie : „ Przepraszamy, wolne koło Pań? ‘’. Wstałyśmy  jak poparzone i zaniemówiłyśmy! To był Zbyszek z Grześkiem . Po chwili gdy to do Nas dotarło rzuciłyśmy się na Nich , ja na Zbyszka a Iza na Grześka a potem odwrotnie i zaczęłyśmy piszczeć z radości. Nasz pisk był chyba głośniejszy niż tych wszystkich dziewczyn które piszczały 5 minut temu zapewne na widok chłopaków.
- To są te Wasze Spalkie lasy? – zapytałam Zbyszka.
- Tak kochanie, właśnie tak. – odpowiedział i starannie mnie pocałował.
Cały film siedzieliśmy trzymając się za ręce i od czasu do czasu całując, tak samo jak Iza z Kosą, lepszej niespodzianki nie mogłyśmy sobie wymarzyć. Po filmie, chłopacy wzbudzali nie małą sensację, rozdawali autografy i robili sobie zdjęcia z fanami. Byli bardzo mili, chętnie pozowali do zdjęć chociaż jeszcze chętniej spędziliby ten czas z Nami .  Jedna z dziewczyn zapytała ich :
- Co Wy tutaj robicie?  Przecież nie ogłaszali nigdzie w radio , że siatkarze przyjadą .
- Co my tutaj robimy Grzesiu ? Hm? – zaśmiał się Zibi.
- Mamy swoje dziewczyny ! – Powiedział głośno i zdecydowanie Grzegorz Kosok.
-Cieszę się, że Cię widzę kochanie. – uśmiechął się do mnie Zbyszek, przytulił na środku centrum i pocałował. Poczułam się jakby reszta świata przestała istnieć.
- Ja też się cieszę. – wtuliłam się w ramiona swojego mężczyzny i  czułam się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.



Dzień dobry kochani! Oto kolejny rozdział tej historii. Jak Wam się podoba?
Liczę na Wasze szczere komentarze. Chcę wiedzieć ilu z Was czyta moje wpisy.
A już dziś pierwszy mecz naszych reprezentantów w LŚ .
Kto wygra mecz?             - POLSKA!