Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 1.

Maj minął jak z bicza strzelił, byłam bardzo ciekawa jak poszła mi matura, Wyniki dopiero pod koniec czerwca. Tym czasem żyłam nadchodzącą LŚ na którą wybierałam się z Izką i Danielem do Bydgoszczy i Trójmiasta. I doczekałam się ! nadszedł dzień meczu Polska-Argentyna w bydgoskiej Łuczniczce. Hymn  odśpiewany a cappella przez ponad 13 tysięcy gardeł sprawił, że łzy same cisnęły się do oczu , a ciarki pojawiły się na całym ciele. Po bardzo emocjonującej grze, nasi reprezentanci wygrali 3:2. Po meczu postanowiliśmy poczekać na chłopaków i porobić sobie z Nimi kilka zdjęć i zdobyć autografy. Zanim wydostałam się z hali i poszłam do toalety minęło dobre 30minut.  Jako, że jestem osobą roztrzepaną i mało interesuję mnie to co myślą o mnie ludzie wychodzę z  obiektu i jak gdyby nigdy nic rzuciłam sobie do Daniela i Izki
- Powiem Wam , że kojarzy mi się jedna piosenka z siatkarzami i zawsze jak ją słyszę to mam ich przed oczami.
Daniel zaśmiał się i kazał mi zaśpiewać.. a że mi dwa razy nie trzeba powtarzać zaczęłam strugać głupa i śpiewać przy czym wymachując rękami.
- uważ... nie zdążyła dokończyć Iza.
Poczułam że porządnie komuś przywaliłam w klatkę piersiową..
- Jezusie niebieski ! Przepraszam . - mówiłam nie widząc jeszcze do kogo.
-Spoko nic się stało, wielokrotnie piłka uderzała mnie w to samo miejsce, i to z prędkością 120km/h powiedział mężczyzna..
Przez moją głowę w jednej sekundzie przeleciało tysiąc myśli - jaka piłka? z taką prędkością?
Nagle odwracam się w stronę dochodzącego zza moich pleców głosu, patrze i własnym oczom nie wierzę..  Na momencie załapałam buraka.Z opowiadań Daniela i Izy wynika, że moja twarz wyglądała bardziej jak oblana czerwoną farbą. Z tego wszystkiego nie panowałam nad słownictwem
z moich ust wymknęło się głośne:
- Ja pierdole jaki wstyd, przepraszam Pana bardzo, ale tylko ja mogłam popełnić taką gafę.
- Powtarzam że nic się nie stało, i nie klnij młoda damo .- rzekł Bartman i uśmiechnął się.
-Przepraszam ,już się lepiej nie będę odzywała,bo co otworze buzie to mówię coraz gorsze bzdury. - spuściłam głowę na dół.
Daniel widząc moje zawstydzenie , zmienił temat i poprosił Zbyszka o zdjęcie. Ten zgodził się bez wahania. Reszta reprezentantów również chętnie pozowała do zdjęć. Zdjęcie z Michałem Kubiakiem na pewno wstawię do ramki i postawie w pokoju na biurku.
 Mecz w Trójmieście był o wiele spokojniejszy chłopcy wygrali 3:0 , a Zbyszek widząc mnie wybałuszył oczy i powiedział - Witam moją oprawczynie. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że on to jeszcze pamięta, mimo tego , że od całego zdarzenia minął równy tydzień. W sumie co ja sobie myślałam , przecież nie codziennie ktoś oprócz piłki , uderza z całym impetem w jego klatkę piersiową. Ja po jego słowach lekko się zawstydziłam i powiedziałam ciche dzień dobry. Pogratulowałam meczu , statuetki MVP i grzecznie oddaliłam się do auta w którym już czekał Daniel.

Chłopcy wygrali całą LŚ, czerwiec zbliżał się ku końcowi i nadszedł czas na wyniki maturalne..
Czekając na wyniki , trzęsłam się prawie jak galaretka, ale gdy weszłam do gabinetu dyrektora i usłyszałam -" gratuluję , zdała Pani maturę śpiewająco, życzę powodzenia na studiach" to kamień spadł mi z serca... No właśnie studia, wiem co chcę robić , chce być psychologiem sportowym, ale którą uczelnie wybrać? Daniel namawia mnie na Kraków bo mieszka tam jego ciotka i bez problemu miałabym się gdzie zatrzymać do czasu kiedy sobie czegoś nie znajdę...Z dnia na dzień co raz bardziej przekonuję się to tego pomysłu .Daniel jeszcze się zastanawia czy wyjechać ze mną bo
ma tu pracę, ale przecież miłość jest silniejsza prawda?


Prolog.



  Prolog



   Prolog
Obudziłam się  o 8 rano , promienie słońca przedarły się do mojego pokoju.  Moja siostra Magda jeszcze spała.. Postanowiłam zrobić  śniadanie  i skreśliłam kolejny dzień w kalendarzu .Z dnia na dzień było bliżej do matury, a ja miałam w głowie jaką uczelnie wybrać.  Do szkoły miałam na 10:40 więc obudziłam Magdę, zjadłyśmy wcześniej zrobione przeze mnie śniadanie,  poszłam pod prysznic ubrałam się i wyszłam na autobus. Nie wiem czemu , ale zdecydowanie bardziej do szkoły wolałam jeździć  komunikacją miejską niż autem.  Miałam radość z tego , że mogę przebywać  z ludźmi. Moja mama była pielęgniarką i bardzo ciężko pracowała w pobliskim szpitalu. Urodziła mnie  18 lat temu. Tata pracował za granicą dokładnie w Niemczech sytuacja Go do tego zmusiła bo w Grudziądzu w miejscowości  w której mieszkamy jest bardzo duże bezrobocie. Magda ma 21 lat studiowała biologię w Toruniu ,ale coś jej odbiło i zrezygnowała ze studiów , teraz  całe dnie przesiadywała w domu, spotykała się ze swoimi znajomymi i ze swoim chłopakiem Tomkiem. Ja też mam chłopaka, z Danielem jesteśmy ze sobą od 2 lat. Jest on blondynem o błękitnych oczach, które za każdym razem gdy na mnie patrzą doprowadzają do tego ,że czuję motyle w brzuchu a kolana uginają się pode mną. Jestem szczęśliwa i bardzo kocham Daniela. Chociaż czasem mam wrażenie, że te wszystkie wspaniałe dni z Nim ,kiedyś pękną jak bańki mydlane.
  Gdy dojechałam do szkoły uświadomiłam sobie, że jest to ostatni miesiąc w czasie którego będę widywała moich znajomych codziennie.  Razem z moją przyjaciółką Izką zaczęłyśmy rozmyślać:
-Myślałaś już na jaką uczelnie się wybierasz? –zapytała mnie przyjaciółka
-Chciałabym się usamodzielnić , trochę odsapnąć od mamy i myślałam, żeby studiować gdzieś dalej, głównie myślałam o Krakowie lub o Rzeszowie.
-O cholera Olka oszalałaś?  Przecież to drugi koniec Polski – Iza złapała się za głowę.
-No właśnie o to też chodzi, jesteśmy dorosłe czas wziąć się w garść i trzeba przestać siedzieć  rodzicom na głowie – skrzywiłam się.
-Może coś w tym jest, wiesz przecież że bardzo chciałam studiować z Tobą w tym samym mieście, ale Kraków , Rzeszów..hmm  pomyślę- westchnęła.
Iza była jedynaczką  i należała do jedynaków bardzo rozpieszczonych, ciężko będzie jej wyprowadzić się nawet do miasta oddalonego o 50km od Grudziądza. Oprócz tego , że czasem denerwowało mnie jej zachowanie, to nigdy nie potrafiłam się na nią długo gniewać.  Dogadywałyśmy się bez słów, a do tego łączyło nas coś wspaniałego : siatkówka Obie byłyśmy zapalonymi kibickami polskich siatkarzy, obiecałyśmy sobie, że po maturze, w czerwcu pojedziemy na ligę światową.. teraz tylko czekamy na bilety..

Naszą pogawędkę przerwał dźwięk dzwonka na lekcje, no cóż trzeba było się teraz skupić bo przyszedł czas na biologię z najgorszą kosą w całej szkole…

_____________________________________________________
No to zaczynamy , mam nadzieję, że będziecie czytać. Proszę pisać w komentarzach jak Wam się podoba i czy to ma jakiś sens :)