***Oczami Olki.
Cały wieczór chodziłam z głową w chmurach z niedowierzania ,
że Zbyszek z Grześkiem do Nas przyjechali. Szczerze powiedziawszy myślałam ,
że to tylko sen , ale każdy dotyk i pocałunek przypominały mi , że wydarzyło
się to naprawdę. Postanowiliśmy nie
próżnować i pojechaliśmy na kolację do
chińskiej restauracji. Kelnerka przyjmująca zamówienie o mało nie padła z nóg
jak zobaczyła przy stoliku Zibiego i
Kosę. Bardzo nie pewnie poprosiła ich o autograf, gdy po pewnym czasie
przekonała się , że są to normalni ludzi którzy bardzo chętnie nawiązali z Nią
rozmowę odetchnęła z ulgą i wróciła do swojej pracy.
- Może wykombinujemy jutro jakąś imprezę pożegnalną dla Nas
co Ola? – zadała mi pytanie Iza.
- W sumie, dlaczego nie? To nie jest głupi pomysł. Można
nawet zorganizować to u mnie na działce. – uśmiechnęłam się szczerze do
przyjaciółki i byłam podekscytowana jej pomysłem.
- Na żadnej działce. – Zaśmiała się Izka. – Rodzice jutro
wyjeżdzają i chata wolna. Także można
śmiało robić imprezę.- dokończyła pewnie.
Chłopakom też spodobał się ten pomysł. Chociaż Grzesiek był
trochę spięty, bo dziś miał poznać rodziców Izy no i nocować
u Niej w domu.
- Głupio mi , że pierwszy raz będę u Ciebie w domu i
będę od razu nocował. – powiedział Kosok
z grymasem na ustach.
- Stary, nie bój się. Ja bardzo spokojnie podszedłem do
sprawy poznania rodziców Oli , fakt faktem nie zostawałem na noc, ale czego się
boisz? Wszystko będzie dobrze. – pocieszał Grześka , Bartman.
-Tym bardziej, że to nie długo Iza będzie mieszkała z Tobą
więc musisz pokazać jej rodzicom Grzesiu , że przy Tobie włos jej z głowy nie
spadnie. – dodałam.
- No właśnie otóż to Kosoczku.-
zdrobniła słodko Iza i cmoknęła Grzesia
w usta.
Zanim przynieśli jedzenie, obdzwoniłyśmy z Izą naszych
znajomych w celu zaproszenia ich na jutrzejsza impreze. Mówi się, że spontany
są najlepsze, więc to musi wypalić. Tym bardziej , że niedługo ja jak i Izka
wyruszymy na drugi koniec Polski i raczej nie często będziemy pojawiać się w
swoich rodzinnych stronach. Nie licząc oczywiście przerw świątecznych czy
wakacji .
- Ale ja Ci stary zazdroszczę. – powiedział Zibi w stronę
Grześka.
- Czego ? – zdziwił się sam Kosok.
-Tego , że będziesz miał swoją kobietę ciągle przy sobie,
nie licząc naszych meczy wyjazdowych. A mnie z Olą nadal będą dzieliły
kilometry. –posmutniał .
- Słuchaj Zbyszek – bezczelnie się wtrąciłam. – Lepsze tyle
kilometrów niż 700 jakbym miała zostać w Grudziądzu. Sam przyznasz , że lepiej
jechać z Krakowa do Rzeszowa niż stąd. Wtedy byśmy w ogóle się nie spotykali .
Nie marudź. :)
- No wiem kochanie, ale będę ogromnie tęsknił. -
odpowiedział mi atakujący.
- Ja też będę tęskniła,
ale żebyś jeszcze nie miał mnie częściej
w tym Rzeszowie niż Ci się wydaję. – pogroziłam mu śmiesznie palcem.
- Oj nie obraziłbym się. – zaśmiał się Zbyszek.
W ten czas kelnerka przyniosła nam wcześniej zamówione dania
i zabraliśmy się za jedzenie. Chłopacy byli chyba mocno głodni , bo pakowali w
siebie jedzenie z prędkością światła. Potem dopiero przyznali się, że rano nic
nie zjedli bo chcieli wyjechać jak najprędzej a po drodze nie byli głodni i nie
zatrzymywali się. Jedyna rzecz którą zdążyli zjeść to batoniki odżywcze które
Kłosik zostawił ostatnio w samochodzie Zibiego.
Nagle Kosa wybuchł śmiechem.
-Co jest kochanie? – zapytała Iza swojego chłopaka,
śmiejącego się samego do siebie.
- Coś mi się przypomniało tylko. – odpowiedział ocierając
łzy z oczu.
- No to podziel się z Nami !- zażądałam popijając mój
ulubiony sok jabłkowy.
- Przypomniały mi się słów Andrei , że mamy chociaż godzinę
dziennie uprawiać jakiś sport i nie szaleć za bardzo. –odpowiedział nadal nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
-Dziwnym trafem wszyscy pomyśleliśmy o jednym. – dodał Zbyszek.
- Zboczeńce! – klepnęłyśmy w tym samym czasie chłopaków w
ramię i też wybuchłyśmy śmiechem.
*** Oczami Zbyszka.
Byłem bardzo szczęśliwy ,że znów widzę Olę. Bardzo pogodną i
uśmiechniętą. Brakowało mi tego uśmiechu i jej ciepła. Jestem wdzięczny
Grześkowi za to , że wpadł na tak genialny pomysł. Lepiej spędzonego czasu obaj
nie mogliśmy sobie wymarzyć. Ola już poinformowała mamę , że przyjechałem lecz
jej mama niestety dziś ma nockę w pracy , a Magda śpi u Tomka. A może i stety?:P . No dobra może jestem
trochę zboczony, ale każdy facet chcę spędzić chwilę uniesienia , ze swoją
kobietą. Po kolacji odwiozłem Grzesia i
Izkę do jej domu i umówiliśmy się na jutro w celu zrobienia jakiś zakupów na jutrzejszą
imprezę pożegnalną dziewczyn. Gdy
wróciliśmy do domu Olki , postanowiliśmy jeszcze pójść na mały spacer z jej
psem, który o mały włos nie urwał mi ręki. Nie wiem jak Ola daję sobie z Nim
radę. Po spacerze oboje byliśmy padnięci wydarzeniami dzisiejszego dnia. Olka
poszła się wykąpać , a ja postanowiłem nie tracić czasu zrobiłem sobie
wieczornego drinka odżywczego i przy okazji szukając czegoś w kuchni Olki
znalazłem podgrzewacze , które
postanowiłem wykorzystać do zrobienia nastroju na dzisiejszy wieczór.
Porozkładałem kilka pogrzewaczy po pokoju Oli i starannie je zapaliłem.
Zobaczyłem bukiet róż na stoliku Magdy i może trochę głupio zrobiłem ale bez
zastanowienia obdarłem z Nich płatki i wyścieliłem nimi łóżko Oli. Sam nawet
nie wiedziałem , że mam coś z romantyka.
Szybko udałem się do drugiej łazienki w domu Oli , wziąłem szybki
prysznic o mało z pośpiechu się nie zabiłem , ale za wszelką cenę chciałem być
już w pokoju zanim ona wróci z kąpieli . I udało mi się.
- Długo jeszcze kochanie?
-zapytałem jak gdyby nigdy nic.
- Nie chwila słońce, zaraz wychodzę. – głos Olki dosyć
donośnie dochodził z łazienki.
- No dobrze to czekam na Ciebie. - uśmiechnąłem się sam pod nosem i byłem bardzo podekscytowany tym , że nie
wypuszczę dziś z ramion swojej kobiety.
Leżąc już w łózku zobaczyłem w ramce zdjęcie Magdy, Tomka ,
Oli i Daniela . Nie mogłem patrzeć na tego ostatniego pajaca więc odwróciłem
ramkę tyłem, żeby chłop nie obserwował co będzie działo się dzisiejszej nocy.
Usłyszałem , że zamek w łazience się przekręca i wychodzi z Niej Ola.
- o Bożeeee kochanie co tu się stało ? – mówiła z
niedowierzaniem .
- To wszystko dla Ciebie. -
wstałem z łóżka i ja pocałowałem..
- Ale kiedy Ty to wszystko zdążyłeś zrobić? Jest pięknie.
- Uwierz mi , że trochę się zasiedziałaś w tej wannie. –
zaśmiałem się trzymając ją w objęciach
i zaglądając jej głęboko w oczy.
- Przepraszam , że musiałeś tak długo czekać, ale chyba
dobrze, że się zasiedziałam bo bardzo podoba mi się to co zrobiłeś. – Nawet róże
są. – Wyczarowałeś je? – zapytała.
- Mam swoje sposoby, dla Ciebie wszystko. – miałem ochotę
wybuchnąć śmiechem. Zakryłem dowody zbrodni wywalając same łodygi przez okno .
Jutro muszę odkupić Magdzie nowy bukiet. – pomyślałem.
Olka rzuciła mi się na szyję i mnie pocałowała, wtedy z jej
ciała zsunął się biały ręcznik którym prawdopodobnie owinęła się wychodząc z
wanny. Myślałem , że oszaleję. Jej opalone ciało pachnące masłem kakaowy i do
tego jej namiętne pocałunki sprawiały, że czułem , że kolega znajdujący się w
moich majtkach rośnie i ma ochotę się z nich uwolnić. Pieściłem jej ciało od góry do dołu a on
ciągle krzyczał „ nie bądź taki wypuść mnie” . Ola chyba usłyszała jego prośby
bo szybko oraz zwinnie pozbyła się moich majtek , a on stanął jak dąb. Całowałem zarazem podgryzając jej sutki co
chyba się jej spodobało . Bo na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Złapałem ją za uda i zacząłem schodzić
niżej jeżdząc językiem po jej
brzuchu. Ona leżąc na plecach złapał
mnie za włosy i błądziła po nich rękami.
Postanowiłem posunąć się dalej i zacząłem całować wewnętrzną część jej
ud co sprawiało , że podniecałem ją jeszcze bardziej. Nagle
przyciągneła moją głowę do siebie a do ucha szepnęła :
„ Nie znęcaj się już , tylko czyń swoją powinność.” Doskonale zrozumiałem co miała na myśli i bez żadnego hamulca usadowiłem swojego najlepszego kumpla w Niej. Przy pierwszym ruchu wykonanym , myślałem ,że zemdleje było mi niesamowicie dobrze. Oli chyba też bo uroczo przegryzała wargi. Chwila uniesienia trwała przez najbliższe dziesięć minut które były z całą pewnością najlepszymi dziesięcioma minutami w moim życiu.
„ Nie znęcaj się już , tylko czyń swoją powinność.” Doskonale zrozumiałem co miała na myśli i bez żadnego hamulca usadowiłem swojego najlepszego kumpla w Niej. Przy pierwszym ruchu wykonanym , myślałem ,że zemdleje było mi niesamowicie dobrze. Oli chyba też bo uroczo przegryzała wargi. Chwila uniesienia trwała przez najbliższe dziesięć minut które były z całą pewnością najlepszymi dziesięcioma minutami w moim życiu.
-
*** Oczami Grześka.
Zbyszek miał rację moje obawy co do spotkanie z rodzicami Izki
były bezpodstawne. Są to naprawdę bardzo mili i wyrozumiali ludzie. Iza jest
bardzo podobna do mamy który jak na swój wiek jest bardzo zadbaną i zgrabną
kobietą. Izka mieszka w małej wiosce pod Grudziądzem. Fajne miejsce i dobry
azyl na stare lata, w którym zawsze wyobrażałem sobie mieszkać po zakończeniu
kariery z ukochaną kobietą i gromadką
dzieci. Panuje tu taki spokój , który bardzo lubie z dala od fanów , mediów i tego innego całęgo zamieszania w okół mojej
osoby i reprezentacji. No dobra jest jedna moja fanka , ale z Nią mi życie nie
straszne. Bo jestem w Niej zakochany po uszy i bardzo podoba mi się jak mi
kibicuję. Iza miała bardzo duży pokój na piętrze swojego domu. Ogólnie
cały dom był urządzony z klasą a co najważniejsze panowała w nim świetna
rodzinna atmosfera która jeszcze bardziej utwierdziła mnie w tym ,że Iza jest
wspaniałą kobietą wywodzącą się z dobrej
i szanującej się rodziny. Wieczór
minął bardzo szybko , zjedliśmy kolację z rodzicami Izy.
- Może napijesz się piwa Grzesiek ? Czy nie bardzo możesz? –
zapytał mnie tata Izy.
- Wie Pan co? Bardzo chętnie się napiję. – odpowiedziałem mu
z uśmiechem.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz piłem piwo, Andrea by mnie
zabił gdyby się dowiedział ,ale spale kalorię najbliższej nocy.- zaśmiałem się
pod nosem , na to jakie teorię właśnie tworzą się w mojej głowie. Pan Wojtek bo tak miał na imię tata Izy był bardzo
przesympatycznym i z dużym poczuciem humoru mężczyzną . Coś na podobe Krzyśka
Ignaczaka. Więc śmiechom nie było końca. Wydaję mi się , że zrobiłem pozytywne
wrażenie na rodzicach mojej wybranki i bardzo mnie to cieszyło , bo co
najważniejsze byłem sobą i nie udawałem nikogo.
Iza pomagała mamie sprzątać po kolacji, a ja rozmawiałem z Panem
Wojtkiem o moim życiu na walizkach i o mojej przygodzie z siatkówką.
Dowiedziałem się , że tata Izy zawsze chciał grać w siatkówkę zawodowo , ale
kiedyś nabawił się jednej kontuzji która uniemożliwiła mu niestety możliwość
gry w siatkę. Rodzice Izki wyjeżdzali
jutro na weekend do rodziców Pani Basi (mamy Izy) . Torby już mieli spakowane,
więc z czystą przyjemnością bez żadnego pośpiechu mogliśmy dalej cieszyć się
wspólnymi rozmowami.
- Tylko prosimy Cię Grzesiu opiekuj się tam naszą córką. –
powiedziała zatroskana mama Izy
- Niech się Pani nie martwi Pani Basiu. Izie niczego u mnie
nie zabraknie,jest moim oczkiem w głowie i nie dam zrobić jej krzywdy.
Przysięgam ,że będzie u mnie bezpieczna. – odpowiedziałem dość wyczerpująco.
Pani Basia się chyba wzruszyła bo z jej oczu poleciały
pojedyncze łzy, podeszła do mnie mocno mnie uścisnęła i powiedziała ciche „dziękuję”.
Lepszego pierwszego spotkania, nie mogłem sobie wymarzyć. Koło 23
postanowiliśmy wybrać się do łóżek. Miałem nadal trochę wątpliwości czy wypada
mi przy pierwszym spotkaniu w domu rodzinnym Izy spać z Nią w jednym łóżku, ale
wątpliwości minęły gdy Pani Basia poinformowała Nas, że przygotowała nam
posłanie w sypialni dla gości. Wziąłem
jeszcze szybką kąpiel Iza zaraz po mnie
, wtuliłem się do mojej kobiety czując zapach jej ciała i jej ciepły oddech na
mojej klatce piersiowej i zasnąłem będąc bardzo szczęśliwym mężczyzną.
***Oczami Olki .
Następnego dnia rano postanowiliśmy ze Zbyszkiem
posprzątać mój pokój z płatków róż i
powyrzucać powypalane podgrzewcze który przyświecały Nam minioną noc bardzo
długo. Zbyszek za każdym razem kiedy przechodził obok mnie wręczał mi małego
soczystego buziaczka. Nie ukrywam , że było to bardzo słodkie i zachęcające do
intymnych szaleństw. Lecz na szaleństwa nie było zbytnio dziś czasu. Bo
mieliśmy masę rzeczy do roboty na głowie. Zakupy ,pakowanie rzeczy potrzebnych
do Izy. Telefonicznie ustaliłam z Izką listę zakupów podzieliliśmy się obowiązkami
. Ona z Grześkiem sprzątali na błysk cały jej dom i przygotowywali pomieszczenia
do spania dla gości , a my ze Zbyszkiem udaliśmy się na zakupy no i oczywiście
po zaopatrzenie alkoholowe. W markecie
nie obyło się oczywiście bez sensacji wywołanej osoba Zibiego i zamiast spędzić
w sklepie maksymalnie 1,5 godziny spędziliśmy w nim aż 3 . Bardzo szanowałam
Zbyszka , że nie odmawiał zainteresowanym swoją osobą zdjęć czy autografów.
Najśmieszniejsze było to , że ludzie masowo podbiegali do działu papierniczego
biorąc zeszyty i długopisy , aby Zbyszek mógł się podpisać, po czym ładowali to
do swojego koszyka. Właściciel sklepu największy zysk będzie miał dziś pewnie z
zeszytów i długopisów. Gdy udało Nam się
wyjśś ze sklepu z dwoma pełnymi koszykami zakupów udaliśmy się do hurtowni z alkoholem
, aby kupić małe co nie co. Ludzi miało
być naprawdę dużo przecież to takie małe pożegnanie ze znajomymi na dłuższy
czas. Więc wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik i niczego nie mogło
zabraknąć . Na chwilę zajechaliśmy jeszcze do mnie do domu bo zapomniałam
szczoteczki do zębów , a bez umytych zębów nie zasnę i trafiliśmy na moją mamusię.
-Dzień dobry Pani. – uśmiechął się do Niej bardzo szczerze
Zbyszek.
- Witam Zbyszku, jak miło znowu Cię widzieć. – mama podeszła
do Niego i bez zastanowienia cmoknęła Go na przywitanie w policzek.
Bardzo miło było mi zobaczyć moją mamę która tak czule wita
się z moim mężczyzną, bo to sprawiało , że byłam jeszcze bardziej pewna tego
,że on zrobił na Niej jak najlepsze wrażenie. Zwinęłam wcześniej wspomnianą szczoteczkę z
łazienki ucałowałam mamę i ruszyliśmy w
stronę miejsca zamieszkania Izy. Samochodu jej rodziców nie było już w garażu
więc Zbyszek pozwolił sobie wjechać do niego swoim autem.
- Haaaaalo , gołąbeczki jesteście? – zapytałam wchodząc do
pięknego domku jak do siebie, co zawsze robiłam w domu Izy .
- Jesteśmy u góry zaraz zejdziemy. – odpowiedział lekko
stłumionym głosem Kosok.
-Ups, to sobie dokończcie , a my poczekamy na ławce przed
domem. – oznajmiłam im bardzo zabawnym tonem.
- A Ty czemu siedzisz przed domem? – zapytał mnie bardzo
zdziwiony Zbyszek widzącą mnie na ławce przed domem.
- No bo chyba im w czymś przeszkodziliśmy kotek. – szczerze złapałam
buraka.
- No tak kota nie ma , to myszy harcują . – powiedział Zbyszek
i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Po paru minutach drzwi otworzył Kosa i oznajmił Nam , ze możemy już wejść. My nadal nie mogliśmy
powstrzymać się ze śmiechu, Iza z Grześkiem już potem zresztą też.
- Trafiliśmy w nie odpowiedni moment. – powiedziałam.
- Oj co , sex ludzka rzecz. Nie róbcie sensacji głuptasy. –zaśmiała
się Izka.
Czasu było nie wiele,
miałyśmy z Izą do przygotowania mnóstwo jedzenia, panowie oczywiście Nam
pomagali i nie spodziewałam się, że są
aż tak dobrymi kucharzami bo niektóre potrawy smakowały znacznie lepiej od
Naszych. Zbyszek podpowiadał Nam jakich przypraw brakuję w naszych smakołykach
i rzeczywiście po jego poradach , dania smakowały niebiańsko.
- Nie wiedziałam ,że tak dobrze potrafisz gotować słońce. – skierowałam uśmiech w
stronę atakującego .
- Widzisz skarbie, gotowanie jest kolejnym powodem , dla
którego powinnaś przeprowadzić się do Rzeszowa.
I szczerze powiedziawszy ,zaczynałam się nad tym poważnie
zastanawiać. Spróbować w Krakowie mogę, jak mi nie wyjdzie i nie będę sobie
radziła z samotnością to z pewnością spakuję manatki i przeprowadzam się do
Rzeszowa. W ciągu 3 godzin udało Nam się
wszystko zrobić , teraz był czas na kąpiel i doprowadzenie się do porządku. Po
kąpieli wysuszyłam i wyprostowałam włosy spinając je w wysokiego kucyka.
Ubrałam burgundowe skórzane spodnie a w środek włożyłam białą koszule bez
ramiączek z ćwiekami na kołnierzyku . Pomalowałam się starannie, ubrałam
balerinki bo nie będę po domu paradować w wysokich obcasach które oczywiście
również wzięłam ze sobą i byłam gotowa do przyjmowania wraz z Izą gośćmi którzy
powoli się zjeżdzali. Znowu dużą rolę w
tym całym wydarzeniu odgrywał Zbyszek i Grzesiek ,ale miałam cichą nadzieję, że
ludzie wreszcie przyzwyczają się do tego , że są naszymi chłopakami i nie będą
ich traktować jako siatkarzy tylko jak naszych facetów. Izka odpaliła muzykę , Zbyszek przyniósł z
lodówki piwa i vódkę , jedzenia było naprawdę masa no i impreza zaczęła się
pełną parą. Przyjechała nawet Paulina z Bydgoszczy wraz ze swoim starszym
bratem Patrykiem, który był we mnie kiedyś szaleńczo zakochany. Poprosiła mnie na stronę:
- Olka.. Co ja zrobię bez Ciebie jak pojedziesz?- w jej
oczach pojawiły się łzy.
-Paulina kochanie, to nie jest koniec świata, a nawet gdyby
był to nic się nie zmieni, zawsze będziesz mogła na mnie liczyć.- odparłam i
mocno przytuliłam przyjaciółkę.
- Zabierz mnie ze sobą. – uśmiechnęła się przez łzy.
-Jeśli tylko chcesz, to wszędzie Cię ze sobą zabiorę.- odwzajemniłam uśmiech .
Po chwili rozmowy, postanowiłyśmy wrócić do gości. Jedna z
koleżanek Izy nie jaka Małgosia, zaczeła dosyć śmiało rozmawiać ze Zbyszkiem ,a
że jestem typem zazdrośnika i nie chciałam dalej tego słuchać wyszłam sobie na
taras zapalić papierosa. Oparłam się o
balustradę na której wcześniej postawiłam szklankę ze swoim drinkiem. Zaciągając się po raz pierwszy poczułam na
swoich biodrach czyjeś dłonie. Nie były to ręce Zbyszka , bo Zbyszek ma o wiele
większe dłonie. Zanim zdążyłam się odwrócić usłyszałam w swoim uchu : „Cześć
piękna, wiesz , że nigdy nie przestane Cię kochać?” . Na moim ciele z
przerażenia pojawiły się ciarki , bo to brzmiało jakby mówił to jakiś
psychopata. A to był Patryk , brat Pauliny.
-Patryk co Ty wyprawiasz? – zaśmiałam się i wzięłam to
wszystko na żarty.
- Pięknie dziś wyglądasz i nie mogłem się powstrzymać, Może
trochę przesadziłem z tym kochaniem , ale podobać to Ty mi się będziesz do
końca moich dni. – uśmiechnął się.
- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego , że mam
faceta, szaleję na jego punkcie , a my jesteśmy i będziemy tylko dobrymi
znajomymi. ?- zapytałam Go zalotnie.
-Wiem Olka , wiem. A
co do Twojego faceta, to ta cała Gośka chyba ma na Niego ochotę. Nie zła z Niej
laska jak koleś jej nie ulegnie, to bądź pewna , że jest Twój do końca życia. –
uścisnął mnie przyjaźnie Patryk i poszedł do gości.
Ja tylko kątem oka zaglądałam przez taras, czy Zbyszek nadal
rozmawia z Gośką, lecz nagle zobaczyłam , że ani Zbyszka ani Gośki nie ma w
pokoju razem z innymi . Tylko ich dwojga brakowało no i mnie, ale ja byłam
nigdzie indziej jak na tarasie. Szybko
jednym tchem wypiłam mojego drinka i wparowałam do pokoju.
- Iza , Grzesiek gdzie jest Zbyszek? – zapytałam stanowczo.
- Nie mamy pojęcia, nawet nie zauważyliśmy , że Go nie ma. –
odpowiedzieli zgodnie.
- No i że Gośki nie ma też nie zdążyliście zauważyć. –
burknęłam.
- Olka nie szalej, to jest Twoja impreza i nie daj jej sobie
popsuć, bo sama robisz sobie problem,
nie nakręcaj się nie potrzebnie. – powiedział jak zwykle spokojnie Grzesiek.
- Tylko wiesz co Grzesiu Ty masz zupełnie inny temperament
od Zbyszka i nie odstępujesz Izy na
krok.- pojedyncze łzy popłynęły mi z oczu nawet nie wiem kiedy.
Minęło dobre kilka minut zanim obszukałam ogródek i cały dół domu Iza a Zbyszka i Gośki jak nie
było tak nie ma. Jedno tylko miałam w głowie. Pewnie ta lafirynda gdzieś go
zaciągnęła i sami wiecie co robią… Wtargnęłam jak burza na górę, Skradając się
na palcach, usłyszałam ,że w jednym pokoju
ktoś wydaję z siebie dźwięki jak podczas stosunku. Nie chciałam tam
wchodzić bo wiedziałam kto to… Nikt inny jak Gośka i Zbyszek.
Nie chciałam tam wchodzić , bo nie chciałam nakryć ich razem w łóżku tak
samo jak Daniela i Asi, chociaż nie ukrywam ,że znowu dostałam cios prosto w
serce. Obsunęłam się na podłogę schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.
Nagle usłyszałam:
- Dlaczego płaczesz kochanie? - to był Zbyszek.
Chwileczkę pomyślałam, skoro Zbyszek wychodzi z łazienki a
dżwięki nadal dochodzą z pokoju pod
którym siedziałam , to to nie mógł być on.
- A Ty co tu robisz?- zapytałam.
- Pobrudziłem
koszulę i chciałem zaprać plamę i musiałem ubrać coś innego a czemu pytasz?-
jego mina była bardzo zdziwiona.
- Bo… Bo ja myślałam, że Ty tam z tą Gośką, no sam słyszysz.
- Ola! – Powiedział bardzo głośno. – Co Ty ze mnie robisz? –
Ja chcę tylko Ciebie.
- Przepraszam , ale mam jeszcze trochę obaw, po związku z
Danielem . Wydaję mi się , że w każdej najmniej spodziewanej chwili mogę być
zdradzona. – Wtuliłam się w tors Zbyszka .
- Na pewno nie przeze mnie. Przecież ja Cię kocham.-
powiedział Zbyszek i pocałował mnie w czoło.
Tym oto sposobem
usłyszałam pierwsze wyznanie przez Zbyszka miłości do mojej osoby.
Przeszkodziła Nam Iza:
- Olka masz gości. – uśmiechnęła się.
Ja na śmierć zapomniałam ,że Tomek z Magdą mieli dojechać. Zbyszek też się zdziwił jak ich zobaczył.
- Cześć kochani, nie chcecie mi się do czegoś przyznać ? –zapytała.
- Nieeee. O co chodzi?-zapytałam
- a Ty Zbyniu nie chcesz mi powiedzieć co się stało z moimi
różami ? – Magda powstrzymywała się od śmiechu udawając poważną.
- O kurde, sorry zapomniałem Ci ich odkupić! – Zbyszek podrapał
się po głowie.
- A ja się zastanawiałam skąd on
je wyczarował. – zaśmiałam się i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Dobry wieczór kochani , miałam problem z komputerem i z całego serca przepraszam Was , że
musieliście tyle czekać na kolejny rozdział. Ale już jestem z Wami i postaram się Was nie zawieść . Będę bardzo wdzięczna jeśli podzielicie się
ze mną swoją opinią na temat tego rozdziału. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ,że
tak długo musieliście czekać. Na pewno wybaczycie, bo jesteście wspaniali.
Pozdrawiam Olkaa♥