Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 14.



***Oczami  Olki.


Cały wieczór chodziłam z głową w chmurach z niedowierzania , że Zbyszek z Grześkiem do Nas przyjechali. Szczerze powiedziawszy myślałam , że to tylko sen , ale każdy dotyk i pocałunek przypominały mi , że wydarzyło się to naprawdę.  Postanowiliśmy nie próżnować i  pojechaliśmy na kolację do chińskiej restauracji. Kelnerka przyjmująca zamówienie o mało nie padła z nóg jak zobaczyła  przy stoliku Zibiego i Kosę. Bardzo nie pewnie poprosiła ich o autograf, gdy po pewnym czasie przekonała się , że są to normalni ludzi którzy bardzo chętnie nawiązali z Nią rozmowę odetchnęła z ulgą i wróciła do swojej pracy.
- Może wykombinujemy jutro jakąś imprezę pożegnalną dla Nas co Ola? – zadała  mi pytanie Iza.
- W sumie, dlaczego nie? To nie jest głupi pomysł. Można nawet zorganizować to u mnie na działce. – uśmiechnęłam się szczerze do przyjaciółki  i  byłam podekscytowana jej pomysłem.
- Na żadnej działce. – Zaśmiała się Izka. – Rodzice jutro wyjeżdzają i  chata wolna. Także można śmiało robić imprezę.- dokończyła pewnie.
Chłopakom też spodobał się ten pomysł. Chociaż Grzesiek był trochę spięty, bo dziś miał poznać rodziców Izy no  i nocować  u Niej w domu.
- Głupio mi , że pierwszy raz będę u Ciebie w domu i będę  od razu nocował. – powiedział Kosok z grymasem na ustach.
- Stary, nie bój się. Ja bardzo spokojnie podszedłem do sprawy poznania rodziców Oli , fakt faktem nie zostawałem na noc, ale czego się boisz? Wszystko będzie dobrze. – pocieszał Grześka , Bartman.
-Tym bardziej, że to nie długo Iza będzie mieszkała z Tobą więc musisz pokazać jej rodzicom Grzesiu , że przy Tobie włos jej z głowy nie spadnie. – dodałam.
 - No właśnie otóż to Kosoczku.- zdrobniła słodko Iza i cmoknęła  Grzesia w usta.
Zanim przynieśli jedzenie, obdzwoniłyśmy z Izą naszych znajomych w celu zaproszenia ich na jutrzejsza impreze. Mówi się, że spontany są najlepsze, więc to musi wypalić. Tym bardziej , że niedługo ja jak i Izka wyruszymy na drugi koniec Polski i raczej nie często będziemy pojawiać się w swoich rodzinnych stronach. Nie licząc oczywiście przerw świątecznych czy wakacji .
- Ale ja Ci stary zazdroszczę. – powiedział Zibi w stronę Grześka.
- Czego ? – zdziwił się sam Kosok.
-Tego , że będziesz miał swoją kobietę ciągle przy sobie, nie licząc naszych meczy wyjazdowych. A mnie z Olą nadal będą dzieliły kilometry. –posmutniał .
- Słuchaj Zbyszek – bezczelnie się wtrąciłam. – Lepsze tyle kilometrów niż 700 jakbym miała zostać w Grudziądzu. Sam przyznasz , że lepiej jechać z Krakowa do Rzeszowa niż stąd. Wtedy byśmy w ogóle się nie spotykali . Nie marudź. :)
- No wiem kochanie, ale będę ogromnie tęsknił. - odpowiedział mi atakujący.
 - Ja też będę tęskniła, ale  żebyś jeszcze nie miał mnie częściej w tym Rzeszowie niż Ci się wydaję. – pogroziłam mu śmiesznie palcem.
- Oj nie obraziłbym się. – zaśmiał się Zbyszek.
W ten czas kelnerka przyniosła nam wcześniej zamówione dania i zabraliśmy się za jedzenie. Chłopacy byli chyba mocno głodni , bo pakowali w siebie jedzenie z prędkością światła. Potem dopiero przyznali się, że rano nic nie zjedli bo chcieli wyjechać jak najprędzej a po drodze nie byli głodni i nie zatrzymywali się. Jedyna rzecz którą zdążyli zjeść to batoniki odżywcze które Kłosik zostawił ostatnio w samochodzie Zibiego.  Nagle Kosa wybuchł śmiechem.
-Co jest kochanie? – zapytała Iza swojego chłopaka, śmiejącego się samego do siebie.
- Coś mi się przypomniało tylko. – odpowiedział ocierając łzy z oczu.
- No to podziel się z Nami !- zażądałam popijając mój ulubiony sok jabłkowy.
- Przypomniały mi się słów Andrei , że mamy chociaż godzinę dziennie uprawiać jakiś sport i nie szaleć za bardzo. –odpowiedział  nadal nie mogąc  powstrzymać się od śmiechu.
-Dziwnym trafem wszyscy pomyśleliśmy o jednym. – dodał Zbyszek.
- Zboczeńce! – klepnęłyśmy w tym samym czasie chłopaków w ramię i też wybuchłyśmy śmiechem.



*** Oczami Zbyszka. 



Byłem bardzo szczęśliwy ,że znów widzę Olę. Bardzo pogodną i uśmiechniętą. Brakowało mi tego uśmiechu i jej ciepła. Jestem wdzięczny Grześkowi za to , że wpadł na tak genialny pomysł. Lepiej spędzonego czasu obaj nie mogliśmy sobie wymarzyć. Ola już poinformowała mamę , że przyjechałem lecz jej mama niestety dziś ma nockę w pracy , a Magda śpi u Tomka. A może i stety?:P . No dobra może jestem trochę zboczony, ale każdy facet chcę spędzić chwilę uniesienia , ze swoją kobietą.  Po kolacji odwiozłem Grzesia i Izkę do jej domu i umówiliśmy się na jutro w celu zrobienia jakiś zakupów na jutrzejszą imprezę pożegnalną dziewczyn.  Gdy wróciliśmy do domu Olki , postanowiliśmy jeszcze pójść na mały spacer z jej psem, który o mały włos nie urwał mi ręki. Nie wiem jak Ola daję sobie z Nim radę. Po spacerze oboje byliśmy padnięci wydarzeniami dzisiejszego dnia. Olka poszła się wykąpać , a ja postanowiłem nie tracić czasu zrobiłem sobie wieczornego drinka odżywczego i przy okazji szukając czegoś w kuchni Olki znalazłem podgrzewacze , które  postanowiłem wykorzystać do zrobienia nastroju na dzisiejszy wieczór. Porozkładałem kilka pogrzewaczy po pokoju Oli i starannie je zapaliłem. Zobaczyłem bukiet róż na stoliku Magdy i może trochę głupio zrobiłem ale bez zastanowienia obdarłem z Nich płatki i wyścieliłem nimi łóżko Oli. Sam nawet nie wiedziałem , że mam coś z romantyka.  Szybko udałem się do drugiej łazienki w domu Oli , wziąłem szybki prysznic o mało z pośpiechu się nie zabiłem , ale za wszelką cenę chciałem być już w pokoju zanim ona wróci z kąpieli . I udało mi się.
- Długo jeszcze kochanie?  -zapytałem jak gdyby nigdy nic.
- Nie chwila słońce, zaraz wychodzę. – głos Olki dosyć donośnie dochodził z łazienki.
- No dobrze to czekam na Ciebie. -  uśmiechnąłem się sam pod nosem  i byłem bardzo podekscytowany tym , że nie wypuszczę dziś z ramion swojej kobiety.
Leżąc już w łózku zobaczyłem w ramce zdjęcie Magdy, Tomka , Oli i Daniela . Nie mogłem patrzeć na tego ostatniego pajaca więc odwróciłem ramkę tyłem, żeby chłop nie obserwował co będzie działo się dzisiejszej nocy. Usłyszałem , że zamek w łazience się przekręca i wychodzi z Niej Ola.
- o Bożeeee kochanie co tu się stało ? – mówiła z niedowierzaniem .
- To wszystko dla Ciebie. -  wstałem z łóżka i ja pocałowałem..
- Ale kiedy Ty to wszystko zdążyłeś zrobić? Jest pięknie.
- Uwierz mi , że trochę się zasiedziałaś w tej wannie. – zaśmiałem się trzymając ją w objęciach  i zaglądając jej głęboko w oczy.
- Przepraszam , że musiałeś tak długo czekać, ale chyba dobrze, że się zasiedziałam bo bardzo podoba mi się to co zrobiłeś. – Nawet róże są. – Wyczarowałeś je? – zapytała.
- Mam swoje sposoby, dla Ciebie wszystko. – miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Zakryłem dowody zbrodni wywalając same łodygi przez okno . Jutro muszę odkupić Magdzie nowy bukiet.  – pomyślałem.
Olka rzuciła mi się na szyję i mnie pocałowała, wtedy z jej ciała zsunął się biały ręcznik którym prawdopodobnie owinęła się wychodząc z wanny. Myślałem , że oszaleję. Jej opalone ciało pachnące masłem kakaowy i do tego jej namiętne pocałunki sprawiały, że czułem , że kolega znajdujący się w moich majtkach rośnie i ma ochotę się z nich uwolnić.  Pieściłem jej ciało od góry do dołu a on ciągle krzyczał „ nie bądź taki wypuść mnie” . Ola chyba usłyszała jego prośby bo szybko oraz zwinnie pozbyła się moich majtek , a on stanął jak dąb.  Całowałem zarazem podgryzając jej sutki co chyba się jej spodobało . Bo na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.  Złapałem ją za uda i zacząłem schodzić niżej  jeżdząc językiem po jej brzuchu.  Ona leżąc na plecach złapał mnie za włosy i błądziła po nich rękami.  Postanowiłem posunąć się dalej i zacząłem całować wewnętrzną część jej ud co sprawiało , że podniecałem ją jeszcze bardziej.  Nagle  przyciągneła moją głowę do siebie a do ucha szepnęła :
 „ Nie znęcaj się już , tylko czyń swoją powinność.” Doskonale zrozumiałem co miała na myśli i bez  żadnego hamulca  usadowiłem swojego najlepszego kumpla w Niej. Przy pierwszym ruchu wykonanym , myślałem ,że zemdleje było mi niesamowicie dobrze. Oli chyba też bo uroczo przegryzała wargi. Chwila uniesienia trwała przez najbliższe dziesięć minut które były z całą pewnością najlepszymi dziesięcioma minutami w moim życiu.

-
*** Oczami Grześka.


Zbyszek miał rację moje obawy co do spotkanie z rodzicami Izki były bezpodstawne. Są to naprawdę bardzo mili i wyrozumiali ludzie. Iza jest bardzo podobna do mamy który jak na swój wiek jest bardzo zadbaną i zgrabną kobietą. Izka mieszka w małej wiosce pod Grudziądzem. Fajne miejsce i dobry azyl na stare lata, w którym zawsze wyobrażałem sobie mieszkać po zakończeniu kariery z ukochaną kobietą  i gromadką dzieci. Panuje tu taki spokój , który bardzo lubie z dala od fanów , mediów  i tego innego całęgo zamieszania w okół mojej osoby i reprezentacji. No dobra jest jedna moja fanka , ale z Nią mi życie nie straszne. Bo jestem w Niej zakochany po uszy i bardzo podoba mi się jak mi kibicuję.  Iza miała bardzo  duży pokój na piętrze swojego domu. Ogólnie cały dom był urządzony z klasą a co najważniejsze panowała w nim świetna rodzinna atmosfera która jeszcze bardziej utwierdziła mnie w tym ,że Iza jest wspaniałą kobietą wywodzącą się z dobrej  i szanującej się rodziny.  Wieczór minął bardzo szybko , zjedliśmy kolację z rodzicami Izy.
- Może napijesz się piwa Grzesiek ? Czy nie bardzo możesz? – zapytał mnie tata Izy.
- Wie Pan co? Bardzo chętnie się napiję. – odpowiedziałem mu z uśmiechem.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz piłem piwo, Andrea by mnie zabił gdyby się dowiedział ,ale spale kalorię najbliższej nocy.- zaśmiałem się pod nosem , na to jakie teorię właśnie tworzą się w mojej głowie.  Pan Wojtek bo tak miał na imię tata Izy był bardzo przesympatycznym i z dużym poczuciem humoru mężczyzną . Coś na podobe Krzyśka Ignaczaka. Więc śmiechom nie było końca. Wydaję mi się , że zrobiłem pozytywne wrażenie na rodzicach mojej wybranki i bardzo mnie to cieszyło , bo co najważniejsze byłem sobą i nie udawałem nikogo.  Iza pomagała mamie sprzątać po kolacji, a ja rozmawiałem z Panem Wojtkiem o moim życiu na walizkach i o mojej przygodzie z siatkówką. Dowiedziałem się , że tata Izy zawsze chciał grać w siatkówkę zawodowo , ale kiedyś nabawił się jednej kontuzji która uniemożliwiła mu niestety możliwość gry w siatkę.  Rodzice Izki wyjeżdzali jutro na weekend do rodziców Pani Basi (mamy Izy) . Torby już mieli spakowane, więc z czystą przyjemnością bez żadnego pośpiechu mogliśmy dalej cieszyć się wspólnymi rozmowami.
- Tylko prosimy Cię Grzesiu opiekuj się tam naszą córką. – powiedziała zatroskana mama Izy
- Niech się Pani nie martwi Pani Basiu. Izie niczego u mnie nie zabraknie,jest moim oczkiem w głowie i nie dam zrobić jej krzywdy. Przysięgam ,że będzie u mnie bezpieczna. – odpowiedziałem dość wyczerpująco.
Pani Basia się chyba wzruszyła bo z jej oczu poleciały pojedyncze łzy, podeszła do mnie mocno mnie uścisnęła i powiedziała ciche „dziękuję”. Lepszego pierwszego spotkania, nie mogłem sobie wymarzyć. Koło 23 postanowiliśmy wybrać się do łóżek. Miałem nadal trochę wątpliwości czy wypada mi przy pierwszym spotkaniu w domu rodzinnym Izy spać z Nią w jednym łóżku, ale wątpliwości minęły gdy Pani Basia poinformowała Nas, że przygotowała nam posłanie w sypialni dla gości.  Wziąłem jeszcze szybką kąpiel  Iza zaraz po mnie , wtuliłem się do mojej kobiety czując zapach jej ciała i jej ciepły oddech na mojej klatce piersiowej i zasnąłem będąc bardzo szczęśliwym mężczyzną.


***Oczami Olki . 


Następnego dnia rano postanowiliśmy ze Zbyszkiem posprzątać  mój pokój z płatków róż i powyrzucać powypalane podgrzewcze który przyświecały Nam minioną noc bardzo długo. Zbyszek za każdym razem kiedy przechodził obok mnie wręczał mi małego soczystego buziaczka. Nie ukrywam , że było to bardzo słodkie i zachęcające do intymnych szaleństw. Lecz na szaleństwa nie było zbytnio dziś czasu. Bo mieliśmy masę rzeczy do roboty na głowie. Zakupy ,pakowanie rzeczy potrzebnych do Izy. Telefonicznie ustaliłam z Izką listę zakupów podzieliliśmy się obowiązkami . Ona z Grześkiem sprzątali na błysk cały jej dom i przygotowywali pomieszczenia do spania dla gości , a my ze Zbyszkiem udaliśmy się na zakupy no i oczywiście po zaopatrzenie alkoholowe.  W markecie nie obyło się oczywiście bez sensacji wywołanej osoba Zibiego i zamiast spędzić w sklepie maksymalnie 1,5 godziny spędziliśmy w nim aż 3 . Bardzo szanowałam Zbyszka , że nie odmawiał zainteresowanym swoją osobą zdjęć czy autografów. Najśmieszniejsze było to , że ludzie masowo podbiegali do działu papierniczego biorąc zeszyty i długopisy , aby Zbyszek mógł się podpisać, po czym ładowali to do swojego koszyka. Właściciel sklepu największy zysk będzie miał dziś pewnie z zeszytów i długopisów.  Gdy udało Nam się wyjśś ze sklepu z dwoma pełnymi koszykami zakupów udaliśmy się do hurtowni z alkoholem , aby kupić małe co nie co.  Ludzi miało być naprawdę dużo przecież to takie małe pożegnanie ze znajomymi na dłuższy czas. Więc wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik i niczego nie mogło zabraknąć . Na chwilę zajechaliśmy jeszcze do mnie do domu bo zapomniałam szczoteczki do zębów , a bez umytych zębów nie zasnę  i trafiliśmy na moją mamusię.
-Dzień dobry Pani. – uśmiechął się do Niej bardzo szczerze Zbyszek.
- Witam Zbyszku, jak miło znowu Cię widzieć. – mama podeszła do Niego i bez zastanowienia cmoknęła Go na przywitanie w policzek.
Bardzo miło było mi zobaczyć moją mamę która tak czule wita się z moim mężczyzną, bo to sprawiało , że byłam jeszcze bardziej pewna tego ,że on zrobił na Niej jak najlepsze wrażenie.  Zwinęłam wcześniej wspomnianą szczoteczkę z łazienki  ucałowałam mamę i ruszyliśmy w stronę miejsca zamieszkania Izy. Samochodu jej rodziców nie było już w garażu więc Zbyszek pozwolił sobie wjechać do niego swoim autem.
- Haaaaalo , gołąbeczki jesteście? – zapytałam wchodząc do pięknego domku jak do siebie, co zawsze robiłam w domu Izy .
- Jesteśmy u góry zaraz zejdziemy. – odpowiedział lekko stłumionym głosem Kosok.
-Ups, to sobie dokończcie , a my poczekamy na ławce przed domem. – oznajmiłam im bardzo zabawnym tonem.
- A Ty czemu siedzisz przed domem? – zapytał mnie bardzo zdziwiony Zbyszek widzącą mnie na ławce przed domem.
- No bo chyba im w czymś przeszkodziliśmy kotek. – szczerze złapałam buraka.
- No tak kota nie ma , to myszy harcują . – powiedział Zbyszek i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Po paru minutach drzwi otworzył Kosa i oznajmił Nam  , ze możemy już wejść. My nadal nie mogliśmy powstrzymać się ze śmiechu, Iza z Grześkiem już potem zresztą też.
- Trafiliśmy w nie odpowiedni moment. –  powiedziałam.
- Oj co , sex ludzka rzecz. Nie róbcie sensacji głuptasy. –zaśmiała się Izka.
 Czasu było nie wiele, miałyśmy z Izą do przygotowania mnóstwo jedzenia, panowie oczywiście Nam pomagali  i nie spodziewałam się, że są aż tak dobrymi kucharzami bo niektóre potrawy smakowały znacznie lepiej od Naszych. Zbyszek podpowiadał Nam jakich przypraw brakuję w naszych smakołykach i rzeczywiście po jego poradach , dania smakowały niebiańsko.
- Nie wiedziałam ,że tak dobrze potrafisz  gotować słońce. – skierowałam uśmiech w stronę atakującego .
- Widzisz skarbie, gotowanie jest kolejnym powodem , dla którego powinnaś przeprowadzić się do Rzeszowa.
I szczerze powiedziawszy ,zaczynałam się nad tym poważnie zastanawiać. Spróbować w Krakowie mogę, jak mi nie wyjdzie i nie będę sobie radziła z samotnością to z pewnością spakuję manatki i przeprowadzam się do Rzeszowa.  W ciągu 3 godzin udało Nam się wszystko zrobić , teraz był czas na kąpiel i doprowadzenie się do porządku. Po kąpieli wysuszyłam i wyprostowałam włosy spinając je w wysokiego kucyka. Ubrałam burgundowe skórzane spodnie a w środek włożyłam białą koszule bez ramiączek z ćwiekami na kołnierzyku . Pomalowałam się starannie, ubrałam balerinki bo nie będę po domu paradować w wysokich obcasach które oczywiście również wzięłam ze sobą i byłam gotowa do przyjmowania wraz z Izą gośćmi którzy powoli się zjeżdzali.  Znowu dużą rolę w tym całym wydarzeniu odgrywał Zbyszek i Grzesiek ,ale miałam cichą nadzieję, że ludzie wreszcie przyzwyczają się do tego , że są naszymi chłopakami i nie będą ich traktować jako siatkarzy tylko jak naszych facetów.  Izka odpaliła muzykę , Zbyszek przyniósł z lodówki piwa i vódkę , jedzenia było naprawdę masa no i impreza zaczęła się pełną parą. Przyjechała nawet Paulina z Bydgoszczy wraz ze swoim starszym bratem Patrykiem, który był we mnie kiedyś szaleńczo zakochany.  Poprosiła mnie na stronę:
- Olka.. Co ja zrobię bez Ciebie jak pojedziesz?- w jej oczach pojawiły się łzy.
-Paulina kochanie, to nie jest koniec świata, a nawet gdyby był to nic się nie zmieni, zawsze będziesz mogła na mnie liczyć.- odparłam i mocno przytuliłam przyjaciółkę.
- Zabierz mnie ze sobą. – uśmiechnęła się przez łzy.
-Jeśli tylko chcesz, to wszędzie Cię ze sobą zabiorę.-  odwzajemniłam uśmiech .
Po chwili rozmowy, postanowiłyśmy wrócić do gości. Jedna z koleżanek Izy nie jaka Małgosia, zaczeła dosyć śmiało rozmawiać ze Zbyszkiem ,a że jestem typem zazdrośnika i nie chciałam dalej tego słuchać wyszłam sobie na taras zapalić papierosa.  Oparłam się o balustradę na której wcześniej postawiłam szklankę ze swoim drinkiem.  Zaciągając się po raz pierwszy poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie. Nie były to ręce Zbyszka , bo Zbyszek ma o wiele większe dłonie. Zanim zdążyłam się odwrócić usłyszałam w swoim uchu : „Cześć piękna, wiesz , że nigdy nie przestane Cię kochać?” . Na moim ciele z przerażenia pojawiły się ciarki , bo to brzmiało jakby mówił to jakiś psychopata. A to był Patryk , brat Pauliny.
-Patryk co Ty wyprawiasz? – zaśmiałam się i wzięłam to wszystko na żarty.
- Pięknie dziś wyglądasz i nie mogłem się powstrzymać, Może trochę przesadziłem z tym kochaniem , ale podobać to Ty mi się będziesz do końca moich dni. – uśmiechnął się.
- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego , że mam faceta, szaleję na jego punkcie , a my jesteśmy i będziemy tylko dobrymi znajomymi. ?-  zapytałam Go zalotnie.
 -Wiem Olka , wiem. A co do Twojego faceta, to ta cała Gośka chyba ma na Niego ochotę. Nie zła z Niej laska jak koleś jej nie ulegnie, to bądź pewna , że jest Twój do końca życia. – uścisnął mnie przyjaźnie Patryk i poszedł do gości.
Ja tylko kątem oka zaglądałam przez taras, czy Zbyszek nadal rozmawia z Gośką, lecz nagle zobaczyłam , że ani Zbyszka ani Gośki nie ma w pokoju razem z innymi . Tylko ich dwojga brakowało no i mnie, ale ja byłam nigdzie indziej jak na tarasie.  Szybko jednym tchem wypiłam mojego drinka i wparowałam do pokoju.
- Iza , Grzesiek gdzie jest Zbyszek? – zapytałam stanowczo.
- Nie mamy pojęcia, nawet nie zauważyliśmy , że Go nie ma. – odpowiedzieli zgodnie.
- No i że Gośki nie ma też nie zdążyliście zauważyć. – burknęłam.
- Olka nie szalej, to jest Twoja impreza i nie daj jej sobie popsuć,  bo sama robisz sobie problem, nie nakręcaj się nie potrzebnie. – powiedział jak zwykle spokojnie Grzesiek.
- Tylko wiesz co Grzesiu Ty masz zupełnie inny temperament od Zbyszka  i nie odstępujesz Izy na krok.- pojedyncze łzy popłynęły mi z oczu nawet nie wiem kiedy.
Minęło dobre kilka minut zanim obszukałam ogródek  i cały dół domu Iza a Zbyszka i Gośki jak nie było tak nie ma. Jedno tylko miałam w głowie. Pewnie ta lafirynda gdzieś go zaciągnęła i sami wiecie co robią… Wtargnęłam jak burza na górę, Skradając się na palcach, usłyszałam ,że w jednym pokoju  ktoś wydaję z siebie dźwięki jak podczas stosunku. Nie chciałam tam wchodzić bo wiedziałam kto to… Nikt inny jak Gośka  i Zbyszek.  Nie chciałam tam wchodzić , bo nie chciałam nakryć ich razem w łóżku tak samo jak Daniela i Asi, chociaż nie ukrywam ,że znowu dostałam cios prosto w serce. Obsunęłam się na podłogę schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Nagle usłyszałam:
- Dlaczego płaczesz kochanie?  - to był Zbyszek.
Chwileczkę pomyślałam, skoro Zbyszek wychodzi z łazienki a dżwięki nadal dochodzą z pokoju  pod którym siedziałam , to to nie mógł być on. 
- A Ty co tu robisz?- zapytałam.
-  Pobrudziłem koszulę i chciałem zaprać plamę i musiałem ubrać coś innego a czemu pytasz?- jego mina była bardzo zdziwiona.
- Bo… Bo ja myślałam, że Ty tam z tą Gośką, no sam słyszysz.
- Ola! – Powiedział bardzo głośno. – Co Ty ze mnie robisz? – Ja chcę tylko Ciebie.
- Przepraszam , ale mam jeszcze  trochę obaw, po związku z Danielem . Wydaję mi się , że w każdej najmniej spodziewanej chwili mogę być zdradzona. – Wtuliłam się w tors Zbyszka .
- Na pewno nie przeze mnie. Przecież ja Cię kocham.- powiedział Zbyszek i pocałował mnie w czoło.
Tym oto sposobem  usłyszałam pierwsze wyznanie przez Zbyszka miłości do mojej osoby. Przeszkodziła Nam Iza:
- Olka masz gości. – uśmiechnęła się.
Ja na śmierć zapomniałam ,że Tomek z Magdą mieli dojechać.  Zbyszek też się zdziwił jak ich zobaczył.
- Cześć kochani, nie chcecie mi się do czegoś przyznać ? –zapytała.
- Nieeee. O co chodzi?-zapytałam
- a Ty Zbyniu nie chcesz mi powiedzieć co się stało z moimi różami ? – Magda powstrzymywała się od śmiechu udawając poważną.
- O kurde, sorry zapomniałem Ci ich odkupić! – Zbyszek podrapał się po głowie.
- A ja się zastanawiałam skąd on je wyczarował. – zaśmiałam się i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Dobry wieczór kochani , miałam problem z komputerem i  z całego serca przepraszam Was , że musieliście tyle czekać na kolejny rozdział. Ale już jestem z Wami i  postaram się Was nie zawieść .  Będę bardzo wdzięczna jeśli podzielicie się ze mną swoją opinią na temat tego rozdziału. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ,że tak długo musieliście czekać. Na pewno wybaczycie, bo jesteście wspaniali.
 Pozdrawiam  Olkaa

10 komentarzy:

  1. Wybaczę ci <3.Rozdział świetny. Czekam że zniecierpliwieniem na następny. mogąc wiedzieć tak mniej więcej kiedy mogę się go spodziewać

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, przez chwilę myślałam, że mam jakieś deja vu i Zbyszek faktycznie wylądował w łóżku z Gośką. Chyba nie ma do niego zaufania ;D
    [volleyball-and-love.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. BARDZO FAJNY ROZDZIAŁ.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :) Już myślałam, że Zbyszek naprawdę był z Gośką. Czekam niecierpliwie na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ha, czyżby Patryk uratował Zbyszka od Gośki ?:PP
    , swietny jak zawsze :)
    loovvv :*, Ciszka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy przewidujesz kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. wiesz może czy jeszcze dziś dodasz nowy rozdział czy dopiero w najbliższych dniach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jutro dodam nowy : )
      Olkaa.

      Usuń
    2. rozdział jednak jutro przepraszam : ) mam napisanego Go w połowie, jutro do kończę bo dziś wypadło mi cos ważnego : ) Wybaczcie !: )
      Olkaa.

      Usuń