Łączna liczba wyświetleń
środa, 25 grudnia 2013
Rozdział 23.
-Kochanie, pośpiesz się! Bo spóźnimy się do Ignaczaków,a obiecałam pomóc Iwonie. - poganiałam Grześka, który guzdrał się jeszcze w łazience.
- Spokojnie, kotek. Wszystko mam obliczone, zdążymy na pewno. - powiedział ze stoickim spokojem środkowy.
- Grzesiu, nie denerwuj mnie. - powiedziałam z małą irytacją.
Po chwili Grześ wyszedł z łazienki , ubrany w białe polo z logiem znanej firmy na piersi z guziczkiem odpiętym pod szyją i jeansowych rybaczkach, a po oczach biła biel jego butów. Oczywiście kilkudniowy zarost i zapach jego perfum który docierał do mojego nosa sprawiał,że miałam wrażenie ,że zaraz urodzę z wrażenia.
-Przepraszam Pana, a Pan jedzie na występy? - zaśmiałam się.
- Kto wie, co się wydarzy. Nie znasz Krzyśka i jego pomysłów? - zapytał mnie żartobliwie.
-Już się boje,kotek. - uśmiechnęłam się , wzięłam na ręce juniora ,a Grzesiek małą torbę z naszymi rzeczami, ponieważ dziś nocujemy u Ignaczaków.
Gdy wsiedliśmy już do auta Grzesiek zadał mi pytanie:
- Jak się czujesz z tym,że Zibi będzie dziś na imprezie u Igły?
Nie ukrywam ,że to pytanie trochę mnie zagięło. Bo miałam bardzo mieszane uczucia, co do spotkania ze Zbyszkiem zwłaszcza po ostatnim incydencie z jego ukochaną. Mam nadzieję , że dziś jej u Igły nie będzie bo chyba na prawdę urodzę z nerwów prędzej niż powinnam. Grzesiek chwilę poczekał na moją odpowiedź ,aż zniecierpliwiony wjechał w zatoczkę dla autobusów.
-Kochanie, co się dzieję? Mam nie mówić o Zbyszku ? - zadał kolejne dwa pytania.
- Nie skarbie, wszystko okej. Nic się nie dzieję, a mówić o Nim będziemy musieli zacząć co raz częściej. Ze względu na Kubę.
- A odpowiesz na moje pierwsze pytanie? - Grzesiek był lekko zakłopotany.
- Czuje się dziwnie, po ostatnim incydencie w restauracji i na razie nie wyobrażam sobie spotkania z Nim. Wiem, na pewno że nie mam zamiaru z Nim rozmawiać. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze. - powiedział Grzesiek, a samochód nadal stał na miejscu dla autobusów.
-Grzesiu, autobus chciałby tu wjechać i w tym oto momencie tamujesz ruch. - uśmiechnęłam się szyderczo.
- Oj przecież jadę - powiedział Grzesiek i ruszyliśmy w dalszą podróż do domu Krzyśka i Iwony.
***Oczami Zbyszka
Od kilku dni mam ostre wyrzuty sumienia względem Oli i Kosy. Wiadomo ,że bardziej głupio mi przed Olą, ale zależy mi również na dobrych kontaktach z Grześkiem. Znamy się tyle lat ,zawsze się dobrze dogadywaliśmy, ale przez jedna Kingę cały mój świat się rozwalił.. W sumie to wszystko zaczęło się od tego że ja głupi dureń zostawiłem Olkę.Przez ostatnie kilka dni podjąłem kilka ważnych decyzji w moim życiu. Rozstałem się z Kingą i nie przedłużyłem kontaktu z Resovią. Nie chcę dalej patrzeć na szczęście Olki i Grześka. Kocham ją jak szalony,ale nie potrafię patrzeć jak jest szczęśliwa przy boku innego faceta. Nie wyobrażam sobie jeszcze tego jak będzie wyglądało moje życie w innym klubie, bez możliwości zobaczenia jej w każdej chwili. Bo tak na prawdę w Rzeszowie mogłem ją zobaczyć wszędzie. Nie chcę się wtrącać między Nią a Kosę, chociaż każdy mi mówi,że gdyby na prawdę mi na niej zależało, to starałbym się o nią i zrobiłbym wszystko abyśmy znowu byli razem. Ja mam na ten temat całkiem inny pogląd. Mianowicie, zależy mi na niej i na jej szczęściu więc nie będę pakował się z butami w jej nowe, szczęśliwe życie no i co najważniejsze nie mogę zabierać jej dziecku ojca. Nie byłoby to w porządku względem nikogo. Ja teraz wyraźnie płacę za swój błąd , jakim było zostawienie kilka miesięcy temu Olki.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie nikogo innego jak Igły:
- Tak słucham Krzysiu? - zapytałem.
- No Zbychu zbierasz się do Nas czy nie?
- Jasne stary będę, za małą godzinę. - odparłem.
Krzysiek szybko się pożegnał, a ja próbowałem zebrać myśli i emocję do kupy. W końcu dziś znowu miałem zobaczyć miłość mojego życia...
***Oczami Olki
Krzysiek , Iwona i dzieciaki powitali Nas już od progu.
-Pięknie wyglądasz. - powiedziała na wstępie Iwona.
-Nie przesadzaj kochana. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Młoda, Iwona wcale nie przesadza. - wtrącił się Krzysiek.
- Nie zawstydzajcie mnie. - powiedziałam.
Krzysiek z Kosą pojechali do pobliskiego sklepu w celu zaopatrzenia się w alkohol na dzisiejszy wieczór. Dzieciaki bawiły się z Juniorem w ogrodzie a my z Iwoną miałysmy na nich wgląd z kuchni w której przygotowywałyśmy jedzenia na grilla.
- Zbyszek będzie dziś sam. Rozstał się z Kingą. - zaczęła z grubej rury Iwona.
-Iwonka, nie mówmy o Nim, proszę Cię. -spojrzałam na żonę libero.
-Ola, nosisz jego dziecko pod sercem. I serio nie chcesz wiedzieć co u Niego? - Iwona widziała,że wymiękam.
- No dobra, chcę. A z tym dzieckiem pod sercem to może trochę ciszej co? Bo Seba albo Dominika usłyszą i dopiero będzie. - pogroziłam jej palcem przed nosem.
-Dobra, dobra już jestem cicho. Może sam się rozgada przed Wami. Bo wiem,że jest mu głupio za tą lalkę za ostatni incydent przy rodzicach Grześka.
- To była żenada roku, myślałam ,że zapadnę się pod ziemię. Dobrze,że Grzesiek stanął w mojej obronie, bo jakbym mogła to bym jej sama w ten dziób przywaliła.- lekko się zbulwersowałam , przypominając sobie ostatnie zdarzenie.
Nagle do kuchni wparował Kosa z Igłą i wcześniej wspominanymi trunkami. Było tego sporo nie powiem,że nie..
-A dla Ciebie soczek. - środkowy wyciągnął z reklamówki jeden z soków ,włożył Go do lodówki i cmoknął mnie w usta.
- Idźcie lepiej rozpalać grilla, bo zanim się rozpali bo trochę czasu minie, a my się tu zajmiemy parówkami. - uśmiechnęłam się
- Parówkami ,to Wy się zajmiecie w nocy.- rzucił Igła.
-Krzysiek! - warknęła Iwona. - Dzieciaki słuchają . - dokończyła.
-To jest głupek. - zaśmiałam się. - w pozytywnym sensie rzecz jasna. - wyjaśniłam Iwonie co miałam na myśli.
Po chwili w ogrodzie Panowie już rozpalali grilla, a do Naszego towarzystwa dołączyli Pit z Olką. Piotrek przyszedł się do Nas przywitać i zaraz był już koło chłopaków. Ola oczywiście wybrała nasze towarzystwo.
- Cześć dziewczyny, już lecę Wam pomóc. - odparła.
- W zasadzie już nie masz w czym. - uśmiechnęłam się i przywitałam się z narzeczoną środkowego.
Ja przygotowałam gyrosa i filety z kurczaka, Iwona też miała nie zły asortyment w lodówce i jeszcze Olka Pita przywiozła jakieś smakołyki. Na grilla mieliśmy również kiełbaski, karkówkę, skrzydełka , filety także jedzenia było od diabła.
Postanowiłyśmy pójść do chłopaków do ogrodu i usiąść się wygodnie na leżakach ,aby chwilę odpocząć. Krzysiek DJ oczywiście musiał już puścić muzykę bo bez tego by nie wytrzymał. Panowie już popijali sobie piwo, jak stwierdzili "NA ROZGRZEWKĘ" .
Junior nagle bardzo zaczął ujadać, ale bardziej z radości. Z racji tego ,że w oddali zobaczył Zbyszka i Bobka. A ja nagle zrobiłam się czerwona na twarzy.. z nerwów.
- Nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze. - powiedziała Iwona, która szybko zauważyła moje zdenerwowanie.
***Oczami Zbyszka.
Serce waliło mi jak młotem, czułem że ze zdenerwowania pocą mi się dłonie. Czułem się bardziej zdenerwowany niż przed maturą i jakimkolwiek meczem. Widziałem już wszystkich w ogrodzie Ignaczaków, ale moje oczy patrzyły tylko w jedną stronę. Oczywiście tam ,gdzie na leżaku siedziała sobie Olka popijając sok. Było ciepło, więc miała ubraną pudrową sukienkę,która bardzo słodko opinała się na jej zgrabnym ciążowym brzuszku, włosy miała rozpuszczone i lekko pofalowane. W takich lubiłem ją najbardziej. Z daleka widziałem jej piękny uśmiech i biel jej zębów. Czym bliżej byłem chwili, w której przyjdzie mi się zmierzyć z Nią i Grześkiem, tym bardziej miałem ochotę odwrócić się na pięcie i zawrócić do domu. Nie mogłem jednak tego zrobić, bo przed wyprowadzką z Rzeszowa, chciałem uporządkować wszystkie swoje sprawy, inaczej zjadłoby mnie sumienie.
-Czeeeeść wujek! Cześć Bobek! - krzyknęła Dominika, wpadając mi w ramiona i wybijając mnie z rytmu rozmyśleń.
- Cześć księżniczko.- uśmiechnąłem się do córki mojego przyjaciela.
Bobek od razu podbiegł do Juniora, a potem do Oli, a ta przyjaźnie pogłaskała Go po łepku.
-Cześć wszystkim - rzuciłem do znajomych, chciałem powiedzieć coś więcej, ale głos uwiązł mi w gardle.
Wszyscy odpowiedzieli, tylko Ola była bardzo zniesmaczona moją osobą, co dało się zauważyć na kilometr, a ja tak bardzo chciałbym po prostu do Niej podejść i jak gdyby nigdy nic przytulić ją i powiedzieć co tak na prawdę do Niej czuję.
*** Oczami Kosy
Siedzieliśmy wszyscy przy stole w ogrodzie Ignaczaków, dzieciaki świetnie bawiły się z psami.
Widziałem po Zbyszku ,że wyraźnie coś Go gryzie, ale starał się stwarzać pozory. Rozmawialiśmy ogólnie więc na razie nie wynikła jeszcze żadna niezręczna sytuacja. Ola starała się nie rozmawiać ze Zbyszkiem bo wyraźnie ostatni incydent z jego udziałem sprawił jej przykrość, wiem że było jej też dziwnie, bo pod sercem nosiła jego dziecko. Ja też czułem się dziwnie, bo jestem z dziewczyną mojego kumpla i będę wychowywał jego syna, a co najważniejsze, prawie wszyscy w dzisiejszym gronie o tym wiedzą tylko nie on. Starałem się o tym nie myśleć, ale czym bliżej narodzin Kubusia, tym częściej się nad tym zastanawiam. Czy aby to nie ja robię Zbyszkowi świństwa, utrzymując Go w niewiedzy , że będzie miał syna. Tak naprawdę to przeze mnie straci czas który ja będę spędzał z jego dzieckiem, wychowując je.
W pewnym momencie dobra passa niezręcznych sytuacji została przerwana przez Dominikę, która przed chwilą wdrapała się na kolana do Krzyśka i zadała bardzo nie wygodne dla wszystkich pytanie:
- A powiedzcie mi wszyscy, dlaczego wujek Zbyszek i ciocia Ola już się nie kochają?
Trzeba było jakoś wybrnąć z sytuacji.
- Bo teraz wujek Kosa kocha ciocię Olę , a wujek Zibi bardzo lubi.- powiedział jej trochę dziwnie Krzysiek.
- A Ty też kiedyś będziesz kochał inną Panią, a mamę tylko lubił? - dziewczynka zadała kolejne pytanie.
-Zawsze będę kochał mamę, a teraz moja droga proszę iść się bawić z bratem.- Igła postawił Dominikę na ziemi , a ta pobiegła do Sebastiana.
-Po Tobie chyba taka agentka- przemówił Pit.
- Nic nie mów Piotrek. Im starsza, tym więcej głupich pomysłów. - powiedziała Iwona.
- No przecież mówię ,że po Krzychu. - uśmiechnął się Pit.
- Ej, ja wszystko słyszę. - powiedział śmiesznie Igła, a my wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
***Oczami Olki
Było już coś koło 22. Jakiś czas temu pomogłam Iwonie położyć dzieciaki. Gdy wracałam do ogrodu , zaczepił mnie Zbyszek.
- Możemy pogadać? - zapytał wyraźnie speszony.
-Zibi, nie wiem czy to jest najlepszy pomysł. - powiedziałam do Zbyszka, jednocześnie patrząc w oczy Grześkowi, który tylko do mnie mrugnął. Jakby chciał powiedzieć,żebym zgodziła się iść porozmawiać z atakującym.
- Z Kosą już rozmawiałem, teraz chciałbym pogadać z Tobą, proszę zgódź się.
-Dobrze, niech Ci będzie.
Wyszliśmy z posiadłości Krzyśka i Iwony, nie chciałam ,żeby ktokolwiek słyszał co Zbyszek ma mi do powiedzenia. Chciałam mieć jeszcze dla siebie kilka jego słów.
Nagle Zbyszek ustał i zwrócił się ku mojej twarzy.
- Chciałem Ci powiedzieć kilka bardzo ważnych dla mnie rzeczy. - zaczął. a ja tylko mrugnęłam oczami , wpatrując się w jego czekoladowe tęczówki.
-Po pierwsze bardzo chciałbym Cię przeprosić, za ostatnie zachowanie Kingi w restauracji. Jest mi za Nią bardzo wstyd. Ona nie miała racji, pięknie wyglądasz i była o Ciebie zazdrosna.
-Zazdrosna?Przecież my nie jesteśmy razem i nie będziemy. - powiedziałam , dosyć stanowczo i miałam wrażenie ,że kiedyś pożałuje tych słów.
- No właśnie... - Zbyszek nerwowo przełknął ślinę, a jego oczy wyraźnie straciły jakąkolwiek nadzieję.
- To są te ważne rzeczy, które chciałeś mi powiedzieć? -powiedziałam twardo, ale spokojnie.
- Nie. Chciałem przede wszystkim się z Wami pożegnać. - posmutniał jeszcze, bardziej, a ja razem z Nim, lecz nie dałam tego po sobie poznać.
Czułam ,że na samo słowo "pożegnać" kręci mi się w głowie, a dziecko zaczęło mocniej kopać. Złapałam się Zbyszka bo czułam,że zaraz upadnę.
-Ola co Ci jest? - Atakujący był lekko spanikowany.
-Nic, nic. Daj mi chwilę, zakręciło mi się lekko w głowie. - powiedziałam prawdę, lecz nie przyznałam się,że to ze zdenerwowania.
-Proszę , wróćmy do wszystkich , usiądziesz się wygodnie. - nalegał.
-Nie, chcę dokończyć z Tobą rozmowę.
-Uparta jak zwykle.. - skwitował mnie atakujący.
- Dokończysz? O jakie pożegnanie chodzi?- chciałam jak najprędzej wiedzieć o co chodziło mu z tym pożegnaniem.
- Chcę żyć z Tobą i Grześkiem w zgodzie i mieć z Wami taki kontakt jak kiedyś, bardzo mi na tym zależy. Nie przedłużyłem kontraktu z Resovią i nie chcę wyjeżdżać stąd pokłócony z Wami. - wyjaśnił, a mnie prawie ścięło z nóg.
- Jak to nie przedłużyłeś kontaktu? - zapytałam z nie dowierzaniem. - Przeze mnie? - zapytałam ponownie.
- Nie nie przez Ciebie, przez swoją głupotę kilka miesięcy temu. - pojedyncze łzy popłynęły po jego policzkach,ale szybko je wytarł.
-A mogę wiedzieć gdzie wyjeżdżasz? - powiedziałam cicho.
- Wracam do Jastrzębia. - oznajmił.
Nie odpowiedziałam już nic, tylko udaliśmy się w stronę ogrodu Ignaczaków. Przed furtką domu Igły , Zbyszek zadał mi jeszcze jedno pytanie.
-Olka..
-Tak?
- Wybaczysz mi?- spojrzał na mnie pytająco.
- Nie mam Ci niczego za złe , pamiętaj ,że zawsze możesz na mnie liczyć.- uśmiechnęłam się lekko do atakującego.
-Dziękuję, Wy - wskazując na mój brzuch palcem - na mnie też. - dokończył.
-Dziękuję.- powiedziałam krótko i weszliśmy z powrotem do ogrodu Ignaczaków, gdzie w najlepsze trwały tańce.
Śmiać mi się chciało bo Krzysiek tańczył z żoną, Pit z Olą a Kosa nie mając z kim, tańczył na rękach z Juniorem.
- Już jestem kochanie. Możemy już zatańczyć. - musnęłam Go w policzek. Widząc kątem oka Zbyszka, który wyraźnie poczuł ulgę i czuł się jak dawniej w naszym gronie.
- Słońce, nie powinnaś tańczyć. Za miesiąc rodzisz. - Grzesiek już lekko wstawiony, cmoknął mnie w usta, nadal trzymając pod pachą biednego Juniora.
- No, ale może Krzysiek puści jakąś wolną piosenkę-powiedziałam nieco głośniej, tak aby libero usłyszał.
Po chwili DJ Ignaczak, włączył piosenkę i wtulona w Grześka starałam się powoli i zgrabnie kołysać ze środkowym w rytm muzyki, mając w głowie tysiąc myśli na temat osobnika, który siedząc przy stole, ciągle mi się przyglądał.
Gdy skończyłam tańczyć usiadłam przy stole, mój wzrok spotkał się ze wzrokiem atakującego, a my sami lekko się do siebie uśmiechnęliśmy. Poczułam mocnego kopniaka od Kubusia, jakby czuł,że właśnie jest w towarzystwie swojego taty. Nie wyobrażałam sobie tego,że to może być moje ostatnie spotkanie z atakującym. Weszłam do domu Ignaczaków, a za mną weszła Iwona.
-Wiedziałaś? - zaczęłam.
- O tym, że wyjeżdża?- spojrzała na mnie żona libero.
-To czyli wiedziałaś.. Dlaczego niczego mi nie powiedziałaś?- z moich oczu poleciały łzy.
Poszłyśmy w bardziej ustronne miejsce.
- Nie płacz kochana. Nie powiedzieliśmy Ci nic z Krzyśkiem , bo Zbyszek sam chciał Ci o tym powiedzieć.
- Dlaczego nie próbowaliście Go przekonać do tego,żeby tu został ? - wyraźnie szlochałam.
-On nie chcę tu zostać, za bardzo cierpi.
W naszą stronę zaczął zbliżać się bardzo wesoły Krzysiek, ale na widok moich łez mina mu zrzedła.
- Młoda, co się stało? - zapytał troskliwie, obejmując mnie.
-Ola przeżywa,że Zbyszek wyjeżdża z Rzeszowa.- wyjaśniła mu żona.
-Halo ,ale on nie jedzie na koniec świata, tylko do Jastrzębia. - Igła otarł łzę , która właśnie płynęła po moim policzku.
-Ale sam fakt ,że wyjeżdża.. - powiedziałam cicho i przytuliłam się do Iwony.
***Oczami Igły
Byłem bardzo zdziwiony, że Olka,aż tak źle przyjmie wiadomość o wyjeździe Zbyszka z Rzeszowa. Myślałem,że Zibi zupełnie już na Nią nie działa, ale chyba się myliłem. Olka nie chciała dać po sobie poznać przy Grześku ,że coś ją gryzie, a Kosa zajęty rozmowami z Pitem na szczęście nie zauważył czasami zaszklonych oczu Oli spoglądających w stronę atakującego. Miałem bardzo wyraźną ochotę , aby wyjawić Zbyszkowi całą prawdę, ale wtedy świat Oli, Kosy i Zibiego stanąłby na głowie. Nie powinienem się w to wtrącać, ale nie wiem czy jest sens okłamywać samych siebie , a Ola wyraźnie to robi.
- Ja się zbieram.- powiedział Zbyszek.
- No chyba nie, oczywiście,że zostajesz u Nas. - zainterweniowała moja żona.
- Nie chcę robić kłopotu. - Zbychu upierał się przy swoim.
- My też zostajemy. - powiedział Kosok , co bardzo mnie zdziwiło.
- I my. - wtrąciła się Olka Nowakowskiego.
- No to dobra, ja też wtedy zostanę. - Zbychu przełamał się i impreza dalej trwała w najlepsze.
***Oczami Olki.
Było już późno , a całe towarzystwo bardzo dobrze się bawiło, ja przeprosiłam wszystkich i postanowiłam pójść się położyć.
- Nie długo do Was przyjdę skarby. - powiedział środkowy i cmoknął mnie w usta, a dłonią lekko pogłaskał mój brzuch .
- Dobrze. Dobranoc wszystkim .- powiedziałam i poszłam do pokoju w którym mieliśmy dziś spać.
Miałam bardzo dużo czasu na przemyślenia. Moje myśli krążyły wokół dwóch osób. Dziecka które noszę w sobie i Zbyszka. Myślałam jak to będzie, gdy nie będzie Go tu obok. Nie będę mogła Go widywać na co dzień, na meczach, treningach ,prywatnie. A co gorsza Kuba nie będzie mógł Go widywać, chociaż nie będzie wiedział że to jego tata. Zastanawiałam się czy dobrze robię okłamując Zbyszka, ale boję się,że odrzuciłby syna, tak samo jak kilka miesięcy temu odrzucił mnie. Wiem,że on nie chce już ze mną być i wyjeżdża stąd przeze mnie. Z drugiej strony mam Grześka, najspokojniejszego, najbardziej opiekuńczego i kochanego faceta pod słońcem , który zrobiłby wszystko aby sprawić mi radość. Jestem z Nim bardzo szczęśliwa. Wiem , że będzie kochał mnie i Kubę najmocniej na świecie, ale czas podjąć najważniejszą decyzję.
Serce czy rozsądek?
_________________________________________________
Witam kochani, przepraszam że tak długo nie było żadnego rozdziału,
ale nie wyrabiałam się z czasem.. : ) Obiecuję poprawę.
Życzę Wam wszystkiego najpiękniejszego w te święta, i wspaniałego siatkarskiego
2014 roku: ) Proszę zostawić po sobie komentarz, z opinią na temat tego rozdziału.
Pozdrawiam gorąco. - Olka ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam nadzieję, że Olka powie Zibiemu prawdę o dziecku. Nie wiem czego, ale cały czas mam wrażenie, że ona nie kocha Kosy tylko szuka pocieszenia. Ale to tylko moje domysły. Dodawaj szybko następny bo ciekawa jestem co wybierze;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
'po oczach biła biel jego białych butów.'- jakieś dziwne to O.o
OdpowiedzUsuń...
a rozdział bardzo mi się podobał ;) pozdrawiam.
już poprawione :)) . Pozdrawiam :)
UsuńFajny, ale mam nadzieje ze bedziesz dodawała częsciej . ;)
OdpowiedzUsuńZbyszek musi sie dowiedzieć . :)
Kochana wróciłaś ! :D Tak się cieszę że jest nowiutki rozdział :) Niech ona powie w końcu Zibiemu o tym dziecku bo wyjde zaraz z siebie :P Moim zdaniem ona szuka pocieszenia u Kosy po zostawieniu jej przez Zbycha . Mam nadzieje że powie mu w końcu jak to powinna zrobić już kilka miesięcy temu :P Dodawaj następny rozdzialik szybciutko bo chcę wiedzieć co dalej :) hahahaha Pozdrawiam i życze tez Wesołych Świąt .Dooma :) .
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle super ! ten troszke wzruszajacy :3 kochana dodawaj czescieeej <3 juz nie.moge sie doczekac nastepnego rozdzialu. mam nadzieje ze Ola powie Zbyszkowi ze to jego dziecko i ze .wroca do siebieeee!! :* <3
OdpowiedzUsuńŻeby ona była ze Zbyszkiem.... haha :) Rozdział bardzo fajny, nie mogę się doczekać następnego. :)
OdpowiedzUsuńTe opowiadania autentycznie uzależnia.. błagam,dodawaj częściej ! :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, liczę, że szybko pojawi się następny. :) Wszystkiego dobrego ! :))
OdpowiedzUsuńwchodzę prawie codziennie sprawdzając czy nie ma nowego, wiem że to nie tak łatwo dodać nowy i to jeszcze dobry rozdział ale mam nadzieje że będą się częściej pojawiać, bardzo na to liczę. To naprawdę wciąga... ;)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa co do rozdziału jak zwykle świetny, mogą być jeszcze dłuższe i częściej, :* Pozdrawiam
Ejjj czekamy wszyscy na nowy rozdział :) proszę napisz go :*
OdpowiedzUsuńkiedy nastepnyyy !!??!!?" proszzze napiisz od razu dwa <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego *___*
OdpowiedzUsuńHalooo, zamierzasz pisac jeszcze tego bloga? Moglabys sie w koncu zdecydowac, wracasz, piszesz a teraz znowu trzeba czekac na rozdzial. Lol
OdpowiedzUsuńPiszesz jeszcze tego bloga ? Minely juz 3 miesiacy iiii troche sie zapomina.. brak regularnosci :/
OdpowiedzUsuń