Obudziliśmy się o 10, nie ukrywam ,że nie lubię tak długo spać, bo potem cały dzień jestem nie do życia. Gdy wstaliśmy Natasza już czekała na nas ze śniadaniem informując Nas, że była już nawet z Bobkiem na spacerze. Zbyszek ogromnie jej podziękował i zabraliśmy się za pałaszowanie śniadania.
- no to ja zmywam. - zgłosiłam się na ochotnika.
-Zmywarka pozmywa kochanie. - uśmiechnął się śmiesznie Zibi.
Po śniadaniu pojechaliśmy do galerii po jakiś prezent dla Oli Piotrka. Szczerze to nie mieliśmy zielonego pojęcia co jej kupić.
-Dziewczyny, liczę na Was bo zawsze mam problem z prezentem dla kobiety.- Zibi spojrzał na mnie i Nataszę błagalnym wzrokiem.
- Ja bym kupiła jej kartę upominkową w jakimś salonie jubilerskim i sama by sobie wybrała co jej się podoba.- rzekła Natasza.
- Zbyszek, ona dobrze gada.-dodałam.
Tym o to sposobem poszliśmy do jubilera i kupiliśmy jej kartę upominkową za 300 zł., w kwiaciarni kupiliśmy bukiecik różowych róż i wróciliśmy do mieszkania Zbyszka aby przygotować się na urodziny Olki.
Byłam lekko zdenerwowana, bo miałam dziś poznać większość Rzeszowskiej drużyny. Wykapałam się i umyłam włosy , po mnie do łazienki wparował Zbyszek a ja w tym czasie suszyłam włosy i przez drzwi łazienki czułam perfumy którymi właśnie pryszcze swoje ciało i które na początku naszej znajomości zwalały mnie z nóg.
Ubrałam się w miętową sukienkę z baskinką , miętowe szpilki i czarną marynarkę. Włosy wyprostowałam i wykonałam lekki makijaż. Natasza również wyglądała nieziemsko , a o Zbyszku już nie wspomne, Gdy wyszedł z łazienki poczułam motyle w brzuchu.
- Ale jesteś śliczna .-wyprzedził mnie komplementem i ucałował.
- Ty też świetnie wyglądasz kochanie. - uśmiechnęłam się do mojego faceta.
Zbyszek wlał jeszcze Bobkowi miskę wody. Wyszliśmy z mieszkania i wsiedliśmy do wczesniej zamówionej taksówki , która zawiozła Nas do mieszkania Nowakowskich.
Byłam troszkę przerażona tym, że kilka sekund dzieli mnie od poznania całej rzeszowskiej ekipy. Za to Natasza była bardzo pewna siebie i nie miała obaw przed spotkaniem . Na podjeżdzie domu Piotrka stało już auto Kosy, Alka, Paula,Nikoli, Konara, Lukasa i Igły. Co prawda brakowało jeszcze kilka osób i bardzo się cieszyłam , że nie dotarliśmy na imprezę ostatni. Zbyszek jakby mógł to najlepiej wszedłby do domu Pitera jak do siebie, bo spędza z Nim i Olką masę czasu, ale szybko Go przystopowałam i przemówiłam mu do rozumu , że dziś wypadałoby zadzwonić. Tak też zrobił Zbyszek. Drzwi otworzył nikt inny jak dzisiejsza solenizantka.
„Sto lat, sto lat!” Zaczęliśmy śpiewać..
-Na „ sto lat” przyjdzie czas póżniej, proszę wejdźcie kochani! – powitała nas uśmiechem od ucha do ucha Ola.
Weszliśmy do pięknego , dużego i przestronnego domu Piotrka i Oli, który był urządzony w bardzo ciepłych kolorach i był bardzo praktyczny. Szczerze powiedziwaszy można było się w nim szukać i gonić. Oczywiście dzieciaki Krzyśka, Alka i Nikoli już dawno musiały o tym pomyśleć, bo biegali po domu jak szaleni. Goście byli dość gwarno. A my wszyscy po kolei złożyliśmy Olce życzenia i wręczyliśmy prezent. Obiecała ,że otworzy później i zaprosiła Nas do reszty gości.
-Czeeeść młoda!- jako pierwszego usłyszałam Igłę, który szedł z otwartymi ramionami w moją stronę. Nie ukrywam , że dość mocno mnie przytulił.
- Ojjj , Zbyszek chyba mamy powody do zazdrości.- zaśmiała się Iwona , która również przywitała mnie uściskiem i cmoknęła w policzek.
No i przyszedł czas na poznanie Alka i jego żony, Nikoli i jego małżonki , Konara i Paula którzy dziś byli bez żon no i Lukasa którego narzeczona musiała wyjechać. Wszyscy przyjęli mnie bardzo ciepło i kamień spadł mi z serca. Natasza też bez żadnych problemów zaklimatyzowała się w towarzystwie Resoviaków. Czekaliśmy jeszcze tylko na rodzinkę Grzybów i na trenera Kowala. Koleżanki Olki niestety nie przyjechały, bo miały spory kawałek z Gdańska i byłoby to czyste szaleństwo wybrać się w wyprawę do Rzeszowa. Gdy Grzybowie i trener dotarli do miejsca zamieszkania Piterów, solenizantka wlała każdemu kieliszek szampana, a dzieciaczkom oczywiście szampana dla najmłodszych, Piotrek odpalił racę na torcie i wszyscy jak jeden ojciec zaczęliśmy śpiewać Oli wcześniej wspomniane „ sto lat!” . Powiem szczerze, że Olka była bardzo dobrze przygotowana na przyjęcie gości , stół był nakryty bardzo elegancko .piękniejszej zastawy nie widziałam nigdy, w sztućcach można było się dosłownie przeglądać . Na stole było pełno rodzajów ciast i dwa torty jeden bezowy, a drugi owocowy z myślą o dzieciakach, które zresztą bardzo chętnie jadły przygotowane dla nich ciasto. Siedziałam między Izą a Zbyszkiem, Iza która bardzo dobrze wszystkich już znała, bardzo swobodnie czuła się w tym towarzystwie, a ja nie ukrywam , że byłam jeszcze troszkę spięta, co chyba zauważył Zbyszek.
- Kochanie , możemy porozmawiać? – zapytał.
- Jasne, wyjdźmy do ogrodu. – uśmiechnęłąm się do mojeg o chłopaka.
-Co się dzieję? Jesteś jakaś nie swoja.
- Czuję się troszkę nie zręcznie, znam tu tylko Igłe , Iwone, Kosę , Izkę, Piotrka i Olkę.
- No i mnie chyba znasz . – zaśmiał się.
- Oj czepiasz, się wiesz o co mi chodzi. Mam wrażenie , że każdy mnie obserwuję i pewnie w głowie porównują do Aśki.
- Ola , proszę Cię nie przesadzaj. Wszyscy dobrze wiedzą co zrobiła mi Asia i jeśli porównują Ciebie do Asi , to na pewno pozytywnie. – musnął moje usta.
- Zbyszek dzieciaki patrzą. – zagryzłam wargę.
„Zakochana para wujek Zbyszek , ciocia Ola!” – Krzyczała głośno Dominisia, a potem skandowała to już cała grupka dzieci.
- No już starczy dzieciaczki. Dajcie się nacieszyć wujkowi ciocią.- Powiedział Igła.
- Tato, to dlaczego ciocia się tu do wujka nie przeprowadzi? Wtedy się będzie wujek codziennie nią cieszył. –zapytała mądralińska Dominika.
- Gadanego to ona , ma. Chyba po Tobie Krzysiu. – uśmiechnęłam się w stronę Krzyśka i Dominiki, a mała wskoczyła mi na ręcę.
- Ciocia, ja serio mówię. Przyjedż do wujka na długo. Bo jak Ciebie nie widzi, to jest u Nas i jest smutny.- Dominika śmiesznie gestykulowała rączkami.
- To czyli wujek Ci przeszkadza , jak jest u Was? – zaśmiał się Zibi.
- Nie, ale nie lubię jak jesteś smutny, bo wtedy ja się muszę zajmować Bobkiem. – Dominika wytknęła język w stronę Zbyszka.
- Oj Ty mała mądralo. – Krzysiek przęjął ode mnie swoją córkę i dał jej ojcowskiego buziaka w policzek.
- Może mała ma rację? Może powinnam się tu przeprowadzić. – zamyśliłam się.
-Nie wierzę własnym uszom co słyszę.- Zbyszek aż poderwał się z krzesła na które usiadł się podczas rozmowy z Dominiką.
-Kochani chodźcie do stołu ,proszę. – Olka, poprosiła Nas na kolejną porcję jedzenia.
-Potem o tym pogadamy. – uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Obiecujesz?- zapytał nie dowierzającym wzrokiem Zibi.
-Obiecuję. – przytaknęłam.
Natasza bardzo dobrze dogadywała się z żoną Alka ,może dzięki temu, że siedziała koło Niej. Ale widać , że buzie im się nie zamykały. Nagle Iza szturnęła mnie w bok:
- Ola, Konar się ciągle na Ciebie gapi jakby chciał Cię zjeść.-syknęła przez zęby , tak żeby to co mówi słyszała tylko ja.
- Przecież on , ma żonę. I przestań przesadzać.–„odsyknęłam”
Iza pokręciła tylko głową i uśmiechnęła się do Dawida, który rzeczywiście się nam przyglądał. Postanowiłam się tym nie przejmować bo impreza trwała w najlepsze Piter częstował drinkami, a drużyna Resovii śmiała się , że nie mogą pić bo trener patrzy. Sam Pan Kowal sączył drink za drinkiem więc chłopakom dał również dziś dyspensę, tym bardziej ,że wygrali wczorajszy mecz.
- No to co kochani! Do tańca! - Olka wydała polecenie i wcisnęła play, a z głośników wydobyła się piosenka" zawsze tam gdzie Ty"
Wszyscy porwali swoje partnerki,Zbyszek poszedł właśnie do toalety, Paul zaprosił do tańca Nataszę a ja usłyszałam za sobą:
-Zatańczysz ze mną piękna. - nie był to nikt inny jak już lekko wstawiony Konarski.
Powiem szczerze, że nie bardzo mi się to uśmiechało, ale reszta już tańczyła, więc nie odpadało odmówić.
- Nie przesadzała bym , z tą pięknością. - Przemówiłam , chociaż Dawid czekał ciągle na odpowiedź. - Zatańczę .- dodałam po chwili.
Było mi mega nie zręcznie kołysać się z nim to powolnej piosenki, tym bardziej , że widzę Go dopiero pierwszy raz.
- Powiem Ci szczerze, że jesteś piękna. I wcale nie przesadzam, chciałbym mieć taką kobietę.- słowa Dawida zwaliły mnie z nóg. Nie dowierzałam w to co słyszę.
-O czym Ty do mnie mówisz, przecież masz żonę. - uśmiechnęłam się szyderczo i myślałam , że tym Go zgaszę , jednak mi się nie udało.
-Z żoną nie dogadujemy się i od dłuższego czasu ,myślę o rozmowdzie.
- Kirhie elejson ! -pomyślałam.
Na szczęście ktoś był bardzo wspaniało myślny i przełączył na disco polo, które pozwoliło mi się uwolnić od Dawida i porwać do tańca Zbyszka który właśnie wracał z toalety. Zastanawiałam się czy powinnam mu powiedzieć, o tym co przed chwilą mówił mi Konar, lecz stwierdziłam ,że narazie się wstrzymam. Nagle jak przecinak podbiegł do Nas Sebastian.
- Ciocia, ciocia! - krzyczał. - On na Ciebie leci.
Zarumieniłam się jak cholera.
- Kto ?- zdziwił się Zibi.
- No wujek jak to kto, Pan Konar.- dokończył Sebastian , a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Ola o czym on mówi? - zapytał mnie na ucho Zbyszek.
- O niczym , poprostu jak byłeś w toalecie to Dawid poprosił mnie do tańca i zaczął wygadywać jakieś głupoty. Widzisz przecież , że jest lekko wstawiony. - uśmiechnełam się do Zbyszka , cmokając Go w policzek, a kątem oka spoglądałam na Dawida który właśnie wlewał w siebie kolejny kieliszek wódki.
Impreza byłą naprawdę super, a to jeszcze nie koniec, Byłem wniebowzięty, że Olka jest tu ze mną. Bardzo chciałbym , aby przeprowadziłą się tu na stałe. Wtedy bylibyśmy nie rozłączni. Nie licząc oczywiście moich treningów i meczy wyjazdowych. Obiecała mi potem porozmawiać o przeprowadzce, bo to co prawda nie było odpowiednie miejsce i czas tym bardziej. Widziałem , że Konar jest już mocno upojony więc postanowiłem z Nim pogadać, żeby odciągnąc Go od kieliszka.
- No co Dawidku, tak się hartujesz w nowym otoczeniu? - zaśmiałem się do kolegi , którego znałem już dużo prędzej.
- Hartowanie, hartowaniem ,ale powiem Ci , że masz fajną laleczkę. - zaśmiał się.
-Laleczkę? - powtórzyłem.
- No dziewczyne w sensie.
- Ja zrozumiałem , o kogo Ci chodzilo, ale bardzo CIe proszę nie nazywaj mojej kobiety laleczką ,bo to brzmi bardzo arogancko. - powiedziałem łagodnym tonem.
- Nie spinaj się Zibi, trafił Ci się towar jakich mało , więc ją trzymaj rękami i nogami, żeby Ci nie zwiała.- Dawid brnął dalej.
Doszedłem do wniosku , że chyba się nie dogadamy i zakończyłem rozmowę z Dawidem, bo nie chciałem psuć urodzin Oli i robić jakiejś awantury. W ogrodzie stał Igła z Alkiem i Ola z Izą które zacięcie o czymś dyskutowały. Postanowiłem dołączyć do chłopaków, ale dziewczyny mnie chyba nie zauważyły. Nagle usłyszałem coś , co kompletnie mnie rozwaliło.
- Mówiłam Ci , że on się na Ciebie ślini już od samego początku. - rzekła Iza do Olki.
- Iza , on mi mówił , że chciałby kogoś takiego jak ja i że się rozwodzi! Rozumiesz? - odpowiedziała jej na to moja kobieta.
- Co on sobie w ogole wyobraża , że może Cię mieć ? - zapytała iza.
Nagle przybiegł Kosok
- Dawid się ostro nawalił i rozpowiada wszystkim ,że dziś Cię przeleci Olka.. - zaczął bez przebierania w słowach.
- Ja pierdole, to piękną wszyscy będą mieli o mnie opinię.- schowałam twarz w dłonie.
- Ja mu zaraz dam przelecę to on sam stąd wyleci na zbity pysk! - krzyknąłem i ruszyłem w stronę Konarskiego.
Słyszałem jeszcze za sobą krzyki Oli i Izy, ale nie zwracałem na to uwagi.
- Wyjdziesz stąd sam czy mam Ci pomóc? - złapałem Dawida za koszulę. Nie chciałem psuć imprezy, więc postanowiłem wyjść z Nim przed dom ,aby akcja nie była hitem dzisiejszego wieczora.
-O co Ci chodzi stary? - wybełkotał.
Wstał posłusznie i udaliśmy się w stronę drzwi wejściowych domu Pitera.Postanowiłem nie owijać w bawełnę.
- Czego chcesz od mojej kobiety? - zapytałem wprost.
- No co , fajna dupcia jest. Mam ochotę na nią.- odpowiedział , chyba nie do końca świadom ,tego co mówi.
- Chłopie , czy Ty siebie słyszysz? To jest moja kobieta i nie masz prawa się jej dotknąć! I nie rozpowiadaj , że ją przelecisz. - Porządnie się we mnie zagotowało.
- To ona zadecyduję o tym, czy się z nią prześpię i czy będę mógł jej dotykać. - powiedział.
Nie wytrzymałem, poprostu nie wytrzymałem. Chciałem po dobroci , ale nie pomogło. Więc zacisnąłem pięść i z całej siły uderzyłem nią Dawida prosto w twarz, a krew rozprysła się momentalnie. On nie pozostał mi dłużny i również zaczął mnie okładać. Nie ukrywam , że miał siłę. Zresztą oboję byliśmy postawnymi facetami. Niestety obelgom także nie było przy tym końca i z domu wybiegła moja Ola wraz z resztą gości.
- Co wy wyprawiacie do cholery! Zbyszek oszalałeś? - krzyknęła.
Przestańcie!!! krzyczeli inni , a Kosa i Piter rozdzielili Nas.
Ogłupieliście oboje? - wykrzyczał Kosok.
- Grzesiu nie mów mi prosze, że byś nie zrobił tak samo jakby ktoś Ci się do dziewczyny chciał dobrać i jakby rozpowiadał , że ją przeleci. - przemówiłem.
- No w sumie racja.
-A Tobie Dawid co , tak źle w Rzeszowie. ze tak zaczynasz tu sezon ? - Oburzył się trener.
-Nie trenerze.. - do Dawida chyba dopiero dotarło co się tak na prawdę stało.
- Możecie być oboje pewni , że wyciągne z tego konsekwencję.
- Ale trenerze, to jest po za boiskiem. - w naszej obronie stanął Paul i Lukas.
-No niby, tak , ale i tak pewnie coś wymyślę. -trener podrapał się po głowię.
- Ja chyba już pojadę do domu. - oznajmił Dawid , któremu krew nadal leciała z nosa i oko zaczynało się robić sinę.
- Najpierw przemyjemy Ci twarz, i posiedzisz trochę z lodem pod okiem. - powiedział igłam który rzucił złowrogie spojrzenie na Nas obojga.
*** Oczami Olki.
Wiedziałam, że coś się wydarzy. Mogłam wogóle nie przyjeżdzać na ten mecz. Zbyszek znowu dał się ponieść emocjom , zupełnie nie potrzebnie. Chociaż się nie dziwię. że zachownaie Dawida doprowasdziło Go do ostateczności , bo mnie też bardzo zezłościło. Dawidem zajmował się Igła, a ja zajmowałam się małym limem Zibiego. Na szczęscie nie jest mocno ranny . czego o Dawidzie niestety nie można było powiedzieć. Zbyszek musiał przyłożyć mu bardzo mocno. Impreza toczyła się dalej, dzieciaki spały na górze, bo padły ze zmęczenia. Całe szczęście, że nie widzieli tej bijatyki.
- Nic Ci nie jest stary?- poklepał Zbyszka po ramieniu Wojtek Grzyb.
- Nie . tylko małe limo . Dzięki za troskę. - odpowiedział atakujący.
Gdy Igła z lekka doprowadził Dawida do porządku ,ten pożegnał się tylko z Olką i Piotrkiem , przeprosił za zaistniałą sytuację , wsiadł do taksówki i pojechał do swojego nowego mieszkania. Zbyszek nie wyglądał , źle. Mocno mnie przytulił i wróciliśmy do gości, których na szczęście zaistniała sytuacja między Dawidem i Zbyszkiem nie znięchęciła do dalszej zabawy. Natasza, bawiła się też bardzo dobrze i bardzo się z tego cieszyłam , że odnalazła się w zupełnie nie znanym dla siebie towarzystwie. Ja natomiast nie mogłam się już skupić na przyjęciu urodzinowym Oli. Moje myśli były gdzie indziej. Pomyślałam, że nie mogę się u przeprowadzić na stałę. Nie mogłabym na codzień spotykać Dawida. bo wiem ,że nie było by z tego nic dobrego. Nie zniosłabym ciągłych konfrontacji między Zbyszkiem a Konarem. Tylko jak mam powiedzieć o tym Zibiemu ? W sumie najlepiej prosto z mostu. Nie czekając długo poprosiłam mojego chłopaka na stronę..
- Myślałam o tej przeprowadzce ... - zaczęłam nieśmiało.
- I co kochanie wymyśliłaś? - Zbyszkowi , aż zaświeciły się oczy.
- Nie mogę się tu przeprowadzić. Dzisiejsza historia z Dawidem mnie w tym utwierdziła..
- Przed Konara nie chcesz się tu przeprowadzic? - zapytał mnie z niedowierzaniem Zibi
- Kochanie, proszę Cię zrozum. Nie było mi miło gdy to ja byłam powodem tej bójki, tzn wiem , że powodem bójki było to co wygadywał Dawid, ale to wszystko było o mnie i czuje się winna. Nie wyobrażam sobie spotykać Go na codzień. I wiesz..
- Ola, ale przecież Ty jesteś moja. Ja szaleje tu sam jak Ciebie nie ma. A jeśli chodzi o studia, to możesz się przenieść tu na uczelnie.
- Przenieść się mogę dopiero po 1 semestrze, a do konca pierwszego semestru jeszcze 3 miesiące. - uświadomiłam Zbyszka.
- Ja mogę na Ciebie czekać nawet 3 lata, ale chce mieć pewność , że będziemy mieszkać razem.
- Jutro wróce do Krakowa i będę miała wiele czasu , aby się nad tym zastanowić. Mam nadzieję, że Twoje stosunki z Dawidem nie ulegną zmianę i że się nawzajem przeprosicie. - uśmiechęłam się do Zbyszka.
- On powinien najpierw Ciebie przeprosić. Ale jeżeli przeprosiny Dawida, mają pomóc w tym że się tu przeprowadzisz, to mogę Go przepraszać nawet codziennie. - zaśmiał się Zibi i namiętnie mnie pocałował.
Goście powoli zaczynali się rozchodzić. Więc razem z Nataszą i Izą postanowiłyśmy pomóc Oli poznosić jedzenie i pomyć naczynia. Chłopacy w tym samym czasie jeszcze pili ,ale nie można im powiedzieć byli całkiem trzeźwi. Piotrek tylko spadł z krzesła, bo "nogi się rozjechały" . Kosok nie mal nie pękł ze śmiechu, ale wyglądało to bardzo komicznie bo same byłyśmy świadkami tego zdarzenia, i też po cichu zrywałyśmy boki.
- No Piotruś już chyba za dużo wypiłeś. - zaśmiała się Iza.
- Baaaardzo śmieszne. Nie moja wina, że jestem taki ciężki. - Odpowiedział jej Piter.
Długo się jeszcze śmieliśmy, potem zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do domu Zbyszka. Wzięłam błyskawiczny prysznic. Położyłam się do łóżka. Zbyszek położył dłoń na moim brzuchu na któym momentalnie pojawiła się gęsia skórka i szepnął do ucha.
- Kocham Cię.
-Ja Ciebie też Reksio. - zachichotałam na widok Zbyszka z małym limem pod okiem.
A później... Na pewno wiecie co się wydarzyło.
___________________________________________________
Dzień dobry kochani , przepraszam za zwłokę , ale niestety złośliwość rzeczy martwych panuję nade mną. :) Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział bo zmieniam dostawcę internetu i mam nadzieję, że szybko podłączą mi nowy. :) Proszę komentować. : ) Chcę wiedzieć, czy jest sens dalej brnąć i pisać tą historię.
Pozdrawiam :
Olkaa.
No Konar niezle przesadzil :O
OdpowiedzUsuńJesli masz czas i ochote, serdecznie zapraszam na prolog. Góry, Andrzej Wrona i Daria. www.gorskiepowietrze.blogspot.com
ja czytam xd i masz pisać dalejjjj
OdpowiedzUsuńJasne ze tak1 genialny rozdział jednez z lepszch ;>
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział ,czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPisz, pisz! Twoja historia jest jedną z moich ulubionych i zawsze z niecieprliwością czekam na nowy rozdział :) Powyższy bardzo mi się podobał. Wyczuwam jednak więcej takich akcji z Konarskim. Tak jakoś intuicja mi podpowiada.
OdpowiedzUsuń[volleyball-and-love.blogspot.com]
Debil z tego Konara. Gdyby nie on Olka bez namysłu się przeprowadziła. Ale rozdział świetny. Możesz nawet opisywać te ich igraszki bo dobrze ci to idzie XDDD
OdpowiedzUsuńNa bloga trafilam niedawno, ale musze powiedziec, ze wystarczyla jedna noc zeby nadrobic zaleglosci. Jestem ciekawa co wydarzy sie dalej dlatego pisz ! :-).
OdpowiedzUsuńŚwietne!! :)
OdpowiedzUsuńtwoje opowiadanie jest świetne *.* czekam z niecierpliwością na każdy kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń__________________
zapraszam do siebie : http://czas-na-marzenia.blogspot.com/
SUUUUUUUUPER.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły: http://volleyball-and-love.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział.Pisz dalej, jestem ciekawa czy między Olą a Konarem coś będzie. Zapraszam do siebie http://z-siatkowka-w-tle.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana przeze mnie do nagrody Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej tutaj: http://siatkarskie-rodzenstwo.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Pozdrawiam, nitka.<3
CUDOWNY czekam już tylko na nowy rozdział♥♥♥
OdpowiedzUsuńpisz jak najwiecej....prosze. ;)
OdpowiedzUsuń